Ryszard Kuźma: Straciliśmy nie tylko punkty

Sandecja Nowy Sącz przegrała 1:3 z Olimpią Grudziądz, a zero punktów przywiezionych z dalekiego wyjazdu to nie jedyne zmartwienie. Zespół kończył mecz w dziewiątkę, a kontuzji doznało 2 obrońców.

Patrząc na sam wynik można dojść do prostego wniosku - Olimpia była lepsza, strzeliła więcej bramek i wygrała. Przy głębszej analizie, punkt widzenia może być diametralnie inny. - Najlepszym podsumowaniem tego spotkania niech będzie to, że rywale gratulowali nam występu i przyznali, że graliśmy lepiej - powiedział Ryszard Kuźma.

Spotkanie ułożyło się dość pechowo dla drużyny z Małopolski. Już w 13. minucie kontuzji doznał Pablo Gomez i nie mógł kontynuować gry. Z podobnego powodu plac musiał opuścić w 63. minucie inny środkowy obrońca Robert Cicman. Na domiar złego biało-czarni kończyli mecz w dziewiątkę. Najpierw Kamil Słaby wyleciał z boiska za drugą żółtą kartkę, a krótko później czerwoną kartkę ujrzał Adam Mójta. Obaj będą pauzować w najbliższej kolejce - Straciliśmy nie tylko punkty, szkoda też urazów i kartek, które złapali nasi gracze. Myślimy o przyszłości, a w kontekście dalszych meczów nie jest kolorowo - dodał trener Sandecji.  
[ad=rectangle]
Pierwsza bramka dla Olimpii padła po rzucie karnym, podyktowanym za zagranie ręką Słowaka Cicmana. - Ciężko się odnieść do tej sytuacji, nawet na powtórce średnio to widać. Sędzia powiedział nam, że piłka najpierw odbiła się od nogi, a następnie od ręki Roberta - wyjaśnił szkoleniowiec.

Sporo wątpliwości wzbudziła też czerwona kartka, którą zobaczył w 85. minucie strzelec bramki dla Sandecji, Adam Mójta. Lewy obrońca faulował w środkowej strefie boiska i był bardzo zaskoczony aż tak surową karą, choćby dlatego że rywal miał przed sobą jeszcze innych zawodników. - Arbiter brał pod uwagę zbyt dużą agresję w tym wejściu - skomentował Kuźma.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

W spotkaniu 28. kolejki I ligi sporo się działo. Przy golu na 2:1, autorstwa Dariusza Gawęckiego nie popisał się Marcin Cabaj, bo przepuścił z pozoru niegroźny strzał z dystansu. Trener Sandecji wziął jednak swojego bramkarza w obronę. - On nie popełnił błędu. W polu pięciu metrów była ułożona nowa darń. W tym miejscu murawa była fatalna, a piłka odbiła się od nierówności - stwierdził.

W niedzielę Sandecja Nowy Sącz zmierzy się na własnym stadionie z Termaliką Bruk-Betem Nieciecza. W tym spotkaniu na pewno nie zagrają kartkowicze: Adam Mójta i Kamil Słaby. Na domiar złego na razie nie trenują stoperzy Pablo Gomez i Robert Cicman. Hiszpan ma uszkodzone kolano, a Słowak naciągnięty mięsień. To oznacza, że mogą być duże problemy z zestawieniem obrony, bo z grających ostatnio defensorów, zostaną jedynie Marcin Makuch i Mateusz Bartków. - Mamy problemy, ale zrobimy wszystko by sobie z nimi poradzić - zakończył trener Pasów.

Komentarze (0)