W sobotnim meczu z Górnikiem Zabrze Lech podtrzymał swoje świetne serie - wygrał szósty ligowy mecz z rzędu. Był to również ósmy kolejny komplet punktów wywalczony na stadionie przy ulicy Bułgarskiej. Kolejorz rozegrał dobry mecz, ale o rezultat drżał do samego końca, prowadząc tylko różnicą jednego trafienia. - Moim zdaniem Górnik nie stwarzał sobie sytuacji. Oddał tylko jeden strzał i wpadła tylko jeden gol - stwierdził Tomasz Kędziora, obrońca poznańskiego zespołu.
[ad=rectangle]
W sobotni wieczór Kędziora miał sporo pracy podczas pojedynków z Prejucem Nakoulmą oraz Pawłem Olkowskim. Podczas jednego ze starć defensor otrzymał żółtą kartkę, która wykluczyła go z wyjazdowego meczu z Lechią Gdańsk. Na pomeczowej konferencji trener Mariusz Rumak przyznał, że upomnienie od arbitra było powodem zmiany gracza już w 56. minucie gry. - W przerwie dotarło do mnie, ale na boisku o tym nie myślałem. Trochę niepotrzebnie atakowałem tak mocno ręką Olkowskiego - zdradził obrońca.
Gracz był zamieszany także w sytuację, w której swoją 12. żółtą kartkę w sezonie obejrzał Łukasz Trałka, który chwile później ostro krytykował młodego kolegę. - Nie o to chodziło. Ratowałem piłkę przy linii, a wcale nie musiałem. Na to zwrócił uwagę - wytłumaczył.
Po 33. serii gier w walce o mistrzostwo Polski nie doszło do żadnych zmian. Legię i Lecha nadal dzieli pięć "oczek". - Myślałem, że Wisła postawi nieco cięższe warunki Legii po tym zwycięstwie z Pogonią, ale nie udało się - mówi Kędziora. - Ciągle wierzę, że legioniści potkną się przed meczem z nami, utrzymamy formę i zagramy o wszystko w Warszawie - zakończył.