Flota Świnoujście zremisowała w poprzedniej kolejce 0:0 ze Stomilem Olsztyn. Był to pierwszy mecz po powrocie Tomasza Kafarskiego na ławkę trenerską w Świnoujściu. Kibice wybierali się na to spotkanie z dużymi nadziejami, wierząc, że "gorzej niż za Bogusława Baniaka Flota nie zagra". I faktycznie - gorzej nie było, ale czy lepiej?
- Pod względem organizacji gry nie było źle, umiejętnie zabezpieczyliśmy się przed kontratakami Stomilu. Zabrakło sytuacji podbramkowych, a w tych nielicznych szczęścia - znowu piłkarz Stomilu wybił mój strzał z linii bramkowej. Historia się powtórzyła - tak samo było w rundzie jesiennej. Gdyby wpadło - mecz ułożyłby się inaczej, jednak nie ma sensu rozpamiętywać, a patrzeć do przodu. Jeśli nie można wygrać, to trzeba chociaż zremisować - ocenił Sebastian Zalepa.
[ad=rectangle]
0:1, 0:0, 0:0 - to wyniki poprzednich, bezbarwnych meczów w Świnoujściu. W tym ostatnim, ze Stomilem Olsztyn najlepszą szansę na gola miał właśnie Zalepa - środkowy obrońca. - Na pewno dla kibica nasza gra może wydawać się nudna, ale brak goli nie jest wyłącznie winą napastników. Każda formacja musi brać ciężar rozgrywania na siebie i podaniami uruchamiać przednie formacje. Na ten moment nie wygląda to korzystnie, ale przyjście trenera Kafarskiego powinno nas pchnąć w dobrym kierunku - dodatkowo poprawi się organizacja gry, a dzięki temu będziemy groźniejsi w przodzie - liczy 24-latek.
Przed sobotnim meczem piłkarze Floty Świnoujście przepracowali trzy dni z nowym szkoleniowcem. - Był czas i na indywidualne rozmowy i na pracę zespołową. Dużym plusem akurat takiej zmiany na ławce jest fakt, że większość zespołu zna trenera Kafarskiego, jego oczekiwania i styl - przypomniał obrońca.
Sam Tomasz Kafarski wyglądał tuż po meczu na osobę przerażoną tym, co zobaczył. - Czy przerażony? Tomasz Kafarski należy do trenerów odważnych... więc pewnie bardziej pasuje zawiedziony, jak zresztą każdy z nas. Przecież wiedzieliśmy o co gramy i znamy sytuację w tabeli. Każdemu zależało na zwycięstwie, które pozwoliłoby odetchnąć, złapać impuls, wprowadzić w klubie trochę spokoju. Przyda się tydzień przygotowań do trudnego meczu z GKS-em Tychy. Nie wyobrażam sobie, żeby końcówka sezonu nie powiodła się.
Przed Flotą Świnoujście wyjazdowe starcie z GKS-em Tychy. - Nie zakładałbym z góry, że ten mecz będzie wyglądać identycznie do poprzednich. Każdy mecz czy przeciwnik jest inny. Zobaczymy, jaką koncepcję przyjmie trener na GKS. Pozostanie nam zrealizować ją jak najlepiej, by przywieźć korzystny wynik z trudnego terenu. Końcówka sezonu będzie ciężka, ale powtórzę - wierzę w nasz zespół - zapowiedział Sebastian Zalepa.
Jesteśmy na Facebooku! Dołącz do nas!
GKS Tychy wygrał w tym sezonie tylko jeden mecz wyjazdowy, akurat w Świnoujściu. - Nie grałem w jesiennym meczu z powodu kontuzji stawu skokowego, ale pamiętam GKS jako drużynę przede wszystkim konsekwentną. Sport to rywalizacja i skoro będzie okazja do rewanżu, to chętnie odbijemy piłeczkę. Obyśmy nie jechali do Jaworzna na marne i wrócili w dobrych humorach. Wpadliśmy ostatnio w dołek, ale poradzimy sobie - dodał obrońca.
Przed niedzielnym meczem Flota ma zaledwie punkt przewagi nad strefą spadkową. Kibice denerwują się widmem spadku, natomiast piłkarze wyglądają na spokojnych. - Nie ma co ukrywać, że łatwiej patrzeć na mecz z boiska niż z trybun. Inna sprawa, że nie czas na tworzenie chorej sytuacji i psucie atmosfery. Flota jeszcze nie spadła, a ma w zespole tak wartościowych i doświadczonych zawodników, że wierzę, że po utrzymaniu w tym sezonie zagra jeszcze o coś więcej w następnym. Nie ma innej możliwości. Gram z niektórymi zawodnikami od 2-3 lat i wiem, że nie odpuścimy. Świnoujście wciąż potrzebuje I ligi.