Mimo jasnej deklaracji odnośnie swoich przyszłych celów, Stephane M'Bia uchylał się od jednoznacznego wyrażenia chęci o zmianie klubu. Sevilla w przyszłym roku nie zagra w rozgrywkach, które interesują wypożyczonego z Queens Park Rangers do andaluzyjskiego klubu Kameruńczyka. - To pytanie jest dla mnie bardzo trudne. Na razie cieszę się zwycięstwem w Lidze Europejskiej. Zobaczymy jak sprawy się potoczą po mistrzostwach świata. Jestem bardzo ambitny. Chciałbym zagrać w Lidze Mistrzów i zajść w niej wysoko. Jedno marzenie się spełniło, ale mam następne - stwierdził podopieczny trenera Unaia Emery'ego.
[ad=rectangle]
Piłkarz Sevilli skupia się w najbliższym czasie na wyjeździe do Brazylii na tegoroczne mistrzostwa świata. Jego drużyna zagra w grupie z gospodarzem, Meksykiem oraz Chorwacją. To oznacza, że M'Bia wystąpi na mundialu przeciwko swojemu koledze z drużyny - Ivanowi Rakiticiowi. - Przygotowanie się do takiego turnieju jest bardzo ważne. W Mistrzostwach Świata najważniejsze jest wygranie pierwszego spotkania (z Meksykiem - przyp. red.), a z Chorwacją gramy później. Najpierw faza grupowa, a później przyszłość pokaże co się stanie - stwierdził reprezentant Kamerunu, który wyraził zadowolenie z tego, że znalazł się w hiszpańskiej lidze.
- Hiszpański futbol to przede wszystkim strategia, dużo przygotowań do treningów i świetni zawodnicy, którzy są znakomicie wyszkoleni technicznie. Tutaj dużo do powiedzenia ma taktyka. Ponadto czuję, że jako zespół trzymamy się razem, jak rodzina. Uważam, że hiszpańska piłka jest obecnie najlepsza na świecie. Angielski futbol jest dla mnie głównie fizyczny, twardy - wyjaśnił M'Bia.
Sevilla przeszła w tym sezonie szaloną drogę do triumfu w Lidze Europejskiej, wracając dwukrotnie z dalekich podróży - przeciwko Betisowi oraz Valencii. Starcie z pierwszym z wymienionych rywali Kameruńczyk uważa za najtrudniejsze w całym turnieju. - Myślę, że dwumecz z Betisem był najtrudniejszym dla nas momentem w tym turnieju. U siebie przegraliśmy i nasz trener mówił nam, że musimy zagrać jak najlepiej. Ogólnie uważam, że mieliśmy wiele szczęścia w tym sezonie. Z Benficą również nie mieliśmy łatwo, ale byliśmy cały czas skoncentrowani tylko na jednym - żeby zdobyć ten puchar - przyznał piłkarz Emery'ego, który, przeczuwając, że spotkanie nie rozstrzygnie się w 120 minutach, trenował wykonywanie "jedenastek" przed finałem.
- Przed meczem ćwiczyłem rzuty karne. Miałem podejść do piłki jako pierwszy z zespołu, ale ostatecznie strzelałem w drugiej rundzie. Byłem pewny siebie przy strzale. To jest dla zawodnika najważniejsze. Kiedy jesteś pewny siebie, możesz robić wielkie rzeczy. Ten sezon jest dla mnie niewiarygodny - zakończył.