Zamieszanie z Karasiakiem

Niedawno PZPN z powodu zaległości finansowych rozwiązał kontrakty Marcina Pontusa i Błażeja Karasiaka z Odrą Opole. O ile ze stratą tego pierwszego niebiesko-czerwoni pogodzili się bez trudu, o tyle nie mają zamiaru rezygnować z uzyskania pieniędzy za młodego obrońcę, którym ciągle interesuje się MVV Maastricht.

Karasiak przebywa obecnie w Holandii, gdzie trenuje z zespołem, do którego miał dołączyć już w czasie przerwy letniej. - Tak się złożyło, że jest teraz w drużynie kilka kontuzji, więc być może zagram już w najbliższej kolejce - mówi były defensor Odry i dodaje: - Choć tak naprawdę zdaję sobie sprawę, że prawdziwa gra zacznie się dla mnie dopiero wiosną.

Sprawa jego przenosin nie jest jednak – jak mogłoby się wydawać - przesądzona. Opolanie, którzy latem wysłali nawet do Holendrów ofertę sprzedaży Karasiaka, nie mają zamiaru oddać piłkarza za darmo. - Decyzja WG nie oznacza wcale, że piłkarz jest wolny. PZPN może rozwiązać jego kontrakt, ale nie może rozwiązać umowy o pracę - zastrzega dyrektor Odry Leszek Wróblewski i zapowiada: - Na razie trudno mi jednak coś więcej powiedzieć. Czekamy na wykładnię z PZPN, nie otrzymaliśmy bowiem oficjalnego pisma w tej sprawie. Jak tylko przyjdzie, złożymy odwołanie.

Z takim stanowiskiem po części zgadza się sekretarz wydziału gier PZPN Krzyszof Smulski. - Nasza decyzja rzeczywiście nie jest prawomocna i jeśli klub ma taką wolę, może się odwołać - mówi.

Sam zawodnik, pomimo zawirowań wokół jego osoby, jest spokojny o pomyślne dla niego rozwiązanie sprawy. - Odra może złożyć odwołanie, ale z tego co słyszałem, nie ma szans, aby zostało ono rozpatrzone pozytywnie. Jestem w Maastricht, trenuję z drużyną i czekam spokojnie na dokumenty z Polski. Myślę, że to tylko formalność, więc o nic się nie martwię - deklaruje Karasiak.

Obrońca do Odry przeszedł w lipcu ubiegłego roku z Gal Gazu Galewice. Do Opola sprowadził go Witold Mroziewski, ale w rundzie jesiennej piłkarz grał bardzo mało. Jego sytuację poprawiła dopiero zmiana trenera i przebudowa zespołu w przerwie zimowej. Wówczas Karasiak "wskoczył" do podstawowego składu u trenera Roba Delahaije i wiosną rozegrał 15 spotkań. Po tym okresie zainteresowali się nim przedstawicie MVV, w którym młody obrońca latem przebywał na testach. Do transferu jednak nie doszło, a w związku z zaległościami treningowymi opiekun Odry, Andrzej Prawda, odesłał Karasiaka do drużyny rezerw. Z tego powodu w obecnym sezonie piłkarz rozegrał w I lidze zaledwie kilkanaście minut. Nie może więc dziwić, że skorzystał z okazji pożegnania się z klubem. - Trochę wykorzystałem tę trudną sytuację finansową klubu, ale skoro takie są przepisy i była taka szansa, to czemu miałem z tego nie skorzystać - stwierdza.

Źródło artykułu: