Wiślacy wierzą już tylko z przyzwoitości

- Dopóki są matematyczne szanse, to wierzymy w awans do pucharów - mówią zgodnie piłkarze Wisły Kraków, ale Biała Gwiazda mocno skomplikowała sobie sytuację, przegrywając ostatnio z Górnikiem Zabrze.

Krakowianie ulegli Górnikowi 2:3, choć do 67. minuty prowadzili 2:1, a jeszcze 20 minut później remisowali 2:2. Podopieczni Franciszka Smudy przegrali na własne życzenie, rażąc nieskutecznością pod bramką rywali i popełniając proste błędy w grze defensywnej. Po porażce z zabrzanami ich strata do 3. miejsca powiększyła się do sześciu "oczek" i spadli na 6. miejsce w tabeli.

- Zawiedliśmy. Na mecz z Górnikiem był inny plan. Puchary? W dwóch ostatnich meczach musimy zagrać jak profesjonaliści i grać o zwycięstwo - mówi Michał Chrapek, dla którego spotkania z Lechią Gdańsk i Zawiszą Bydgoszcz będą ostatnimi w barwach Wisły. Młodzieżowy reprezentant Polski po sezonie przenosi się do włoskiej Catanii Calcio: - Mam jeszcze przed sobą dwa mecze i na tym się koncentruję. Nie chcę komentować tych spraw.
[ad=rectangle]
- Dopóki są matematyczne szanse, to wierzymy w awans do pucharów. Nie wszystko jednak zależy tylko od nas i musimy liczyć na korzystne dla nas wyniki innych drużyn. My musimy wygrać dwa mecze. Sami sobie stworzyliśmy tę sytuację i jedyne, co możemy zrobić, to wygrać dwa ostatnie mecze i wierzyć, że się uda - komentuje Semir Stilić.

Czym według Bośniaka Górnik załatwił Wisłę? - Sami siebie załatwiliśmy... Prowadząc u siebie 2:1, trzeba wygrać. Sam miałem jedną sytuację, ale jej nie wykorzystałem. Do tego doszły kontuzje Michała Chrapka i Pawła Brożka. Po zejściu Pawła graliśmy inaczej. Górnik wykorzystał nasz problem.

Michał Miśkiewicz z kolei próbuje nie oszukiwać sam siebie: - Zobaczymy, co inne zespoły zrobią, ale wątpię, by udało nam się dogonić rywali. Pewnie już nie wypuszczą z rąk szansy, którą mają. Mówię tutaj głównie o Ruchu i Lechii. Teraz niestety musimy patrzeć na innych, końcowe miejsce w tabeli nie zależy wyłącznie od nas. Gdybyśmy wygrali, bylibyśmy w dobrej sytuacji.

"Misiek" ma też na głowie inne zmartwienia niż awans Wisły do europejskich pucharów. Nawet jeśli Białej Gwieździe uda się go wywalczyć, to zagra w Europie niekoniecznie z nim w bramce. Jego kontrakt wygasa z końcem czerwca i rozmowy nie drgnęły.

- Sprawa mojej umowy nie ruszyła do przodu. Mam umowę do 30 czerwca, więc po przerwie po sezonie zamierzam stawić się na trening. Czekam na rozwój sytuacji. Z
pewnością będą robił swoje i trenował - zapewnia Miśkiewicz.

Źródło artykułu: