Lechia Gdańsk skomplikowała swoją sytuację po remisie w Bydgoszczy. W tym spotkaniu biało-zieloni nie pokazali się z tak dobrej strony, jak miało to miejsce kilka dni wcześniej w spotkaniu z Lechem Poznań. - Myślę, że stwierdzenie, że ten mecz nam nie wyszedł jest błędne. Wydaje mi się, że mieliśmy mecz pod kontrolą oprócz kilku sytuacji w końcówce. Gdybyśmy strzelili bramkę to spokojnie ten mecz byśmy wygrali i wywieźli trzy punkty - komentował Rafał Janicki. My nadal wierzymy, trener też wierzy i w meczu z Wisłą pokażemy to na boisku - dodał.
[ad=rectangle]
Biało-zieloni po przyjściu trenera Ricardo Moniza tracą bardzo mało bramek, mimo że praktycznie w każdym meczu zestawienie obronne wygląda inaczej. Pewnym miejsca w składzie od pewnego czasu jest tylko Rafał Janicki. - Najważniejsze jest, żebym grał. Nie przeszkadza mi, że wychodzę na plac z innymi kolegami, niż miało to miejsce w poprzednim meczu. Pracujemy nad każdym elementem. Każde zajęcia to nowe doświadczenie i to procentuje na boisku. Cały zespół stara się, żeby tracić jak najmniej bramek.
21-latek swoją dobrą grą zwrócił na siebie uwagę zagranicznych klubów. Wydaje się również, że Rafał Janicki pasuje do koncepcji nowych właścicieli Lechii Gdańsk. Jak potoczą się jego losy? - Mam jeszcze dwa lata ważną umowę i żadne głosy nie dochodzą do mnie od trenerów, czy działaczy. Spokojnie pracuje na swoją pozycję.
Zostały dwa mecze i na tym się skupiam. Po sezonie usiądę i rozważę całą sytuacje.
Środkowy obrońca podczas spotkań często dochodzi do sytuacji strzeleckich, jednak brakuje mu skuteczności. - Irytują mnie te sytuacje, bo trochę im marnowałem. Gdy grałem w Policach to w jednym sezonie miałem sześć goli, a teraz jest trochę inaczej. Pochodzący ze Szczecina obrońca nie boi się również włączyć do akcji ofensywnej. - Stwarzam też inne sytuacje. Może wcześniej nie było to aż tak widoczne albo teraz to po prostu lepiej funkcjonuje - zakończył.