Trener Lechii Gdańsk jak taran. W pojedynkę staranował sześciu ochroniarzy!

Do niezwykle ostrych scen doszło po konferencji prasowej w Zabrzu. Trener Lechii Gdańsk Ricardo Moniz chciał wówczas do szatni wprowadzić osobę postronną, co spotkało się z ostrym sprzeciwem ochrony.

Ricardo Moniz na oczach piłkarzy i dziennikarzy udowodnił, że nie należy do ludzi, którym można w kaszę dmuchać. Holenderski szkoleniowiec Lechii Gdańsk po meczu z Górnikiem Zabrze spotkał na stadionie swojego przyjaciela i chciał wprowadzić go do szatni. Swój sprzeciw wyrazili ochroniarze, którzy do strefy zamkniętej nie mogli wpuścić osoby nie posiadającej stosownego identyfikatora.

Paradoks sytuacji wynikał z faktu, iż stewardzi... nie władali językiem angielskim. - This is my friend - powiedział w kierunku pracownika ochrony Moniz i pociągnął swojego gościa w kierunku szatni. Niższy od trenera Lechii o głowę steward stanął jednak szkoleniowcowi na drodze. - No, do szatni no - zaprotestował.
[ad=rectangle]
To wzbudziło zdziwienie u Moniza. - Do you speak English? This is my friend! - podkreślił rozdrażniony trener gdańszczan. - No, nie wolno! - dołączył się kolejny z przedstawicieli służby ochrony. - F**k you! F**k off! This is my friend! - krzyczał kipiąc ze wściekłości trener Lechii, który... zaczął przepychać się z ochroniarzami.

Ricardo Moniz udowodnił, że nie znosi sprzeciwu. Nawet ze strony ochrony...
Ricardo Moniz udowodnił, że nie znosi sprzeciwu. Nawet ze strony ochrony...

Ci musieli wesprzeć się posiłkami, ale wobec imponujących warunków fizycznych Holendra byli bezradni... Ostatecznie Monizowi udało się przepchnąć sześciu stewardów i wprowadzić osłupiałego gościa do szatni.

Kilkanaście minut później trener wyszedł z szatni i podszedł do jednego z głównych oponentów. - It's your work. I know, I know... - podał rękę stewardowi, który... zaczął po polsku tłumaczyć się ze swojego zachowania.

Co ciekawe to nie pierwsze tego typu zajście tej wiosny przy Roosevelta. Przy okazji ostatniego meczu Górnika z Legią Warszawa do mix zone wpuszczony nie został... prezes i współwłaściciel stołecznego klubu Bogusław Leśnodorski. Wówczas protesty kierownik i sztabu szkoleniowego mistrza Polski nie przyniosły efektów.

[event_poll=27505]

Źródło artykułu: