Bramkarz musi być wariatem - rozmowa z Arturem Krysiakiem, golkiperem Yeovil

Igor Kubiak
Igor Kubiak
Grałeś jeszcze m.in. w V lidze (York City), ale też zadebiutowałeś w The Championship (Swansea). Coś szczególnego zapamiętałeś z tego pełnego wypożyczeń okresu?

- Pamiętam wszystko. Pamiętam jak na meczu Swansea było około 20 tysięcy ludzi na stadionie. Przed ogłoszeniem składu trener Roberto Martinez wziął mnie na rozmowę i powiedział, że będę grać. Na rozgrzewce miałem nogi jak z waty. Puls mi skoczył o 100 procent (śmiech). Pomogli mi chłopaki, w szczególności Garry Monk. Pierwsza obrona i później był już luzik. Kibice mnie wspierali, a my wygraliśmy 3:0 z Southampton.

I znów trafiłeś do jedenastki tygodnia…

- Tak. Debiuty miałem nieźle opanowane (śmiech).

Mimo dwóch indywidualnych wyróżnień Twój dorobek meczowy z tego okresu jest dość kiepski. Nie zagrałeś ani meczu w Birmingham, ciągłe wypożyczenia…

- Z biegiem lat nie ukrywam, że Birmingham nie było miejscem, w którym mogłem się bardziej rozwinąć. Akurat trafiłem na moment, kiedy menadżerem był Steve Bruce, a kilka miesięcy później został zwolniony. Na jego miejsce przyszedł Alex McLeish i trzeba było nad wszystkim pracować od nowa.

Nie miałeś wtedy myśli, że trzeba było jednak zostać jeszcze w Polsce i poczekać, jak chociażby twój rówieśnik, Grzegorz Sandomierski?

- Każdy musi podejmować wyzwania i decyzje, których może później żałować. Ludzie dochodzą do swoich celów tylko kiedy mają odwagę podjąć ryzyko. Ja je podjąłem i staram się być jak najlepszym bramkarzem. Znam Grześka osobiście, ale nie będę się wypowiadał o jego karierze. Każdy jest kowalem swojego losu. Do tego Grzesiek był już w dużym klubie - Jagiellonii. Miał większą możliwość na wybicie się niż ja z SMSu Łódź.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Później przyszła stabilizacja. Najpierw rok wypożyczenia do Burton Albion, a następnie zmiana klubu na Exeter City, gdzie ostatecznie spędziłeś 4 lata. Zanotowaliście spadek do League Two - nie myślałeś, żeby już wtedy zmienić otoczenie?

- Trochę myślałem, ale w Exeter trafiłem na naprawdę fajnego trenera od bramkarzy, którego podejście strasznie mi się podobało. Widziałem efekty tej współpracy, wiedziałem, że pod jego okiem i z możliwością regularnej gry, mogę się rozwijać. Jak na bramkarza mam jeszcze wiele czasu na naukę, a dla mnie podstawą nie są wielkie pieniądze, a regularna gra. Dobrze jest zarabiać miliony, ale jeszcze lepiej jest grać co tydzień i zarabiać te miliony.

W Exeter byłeś podstawowym golkiperem, twój pożegnalny temat na klubowym forum osiągnął blisko 200 pozytywnych odpowiedzi. To twój drugi, po Łodzi, dom?

- Na pewno tak. Spędziłem tam ciekawe 4 lata, było lepiej i gorzej. Były kłótnie w pierwszym roku z fanami, ale potem stałem się ich ulubieńcem.

Mógłbyś to rozwinąć?

- Graliśmy pierwszy mecz w sezonie u siebie z Morcambe i dostaliśmy 0:3. Cała drużyna nie grała za dobrze, a fani sądzili, że jak jestem młody, to im nic nie odpowiem. Ciągle buczeli, a jak zaczęli mi ubliżać, to się odwróciłem i pokazałem im kilka "fakerów". Tak stałem się ich wrogiem numer 1. Potem ciężko trenowałem i pokazałem, że się mylili, co do mojej osoby. Zawsze cieszyłem się po strzelonej bramce, dziękowałem kibicom i należycie reprezentowałem klub na wszelkich imprezach, na które byłem zapraszany. Kibice to zauważyli i stałem się ich ulubieńcem.

Muszę przyznać, że temperamentem przypominasz innego Artura znanego z występów na Wyspach. Bywasz czasem porównywany, do któregoś z polskich bramkarzy?

- W Szkocji często zamiast Artur wołali na mnie Boruc (śmiech). Zawsze jednak daję do zrozumienia, że nie chcę być porównywalny do innych, gdyż ja to ja, a nie Artur Boruc czy ktoś inny. Temperament? Zależy od sytuacji, ale bramkarz musi być wariatem, nie może obawiać się nakrzyczeć na starszego obrońcę czy tak jak w moim przypadku, pokazać coś kibicom.

Kto był twoim bramkarskim idolem?

- Jerzy Dudek. Miałem nawet okazję go spotkać. To było podczas jednego z meczów pucharowych, a Birmingham grało z Liverpoolem. Ja siedziałem na trybunach i poprosiłem pierwszego bramkarza Maika Taylora, aby zdobył dla mnie bluzę od Jerzego. Po meczu chciałem iść normalnie do domu, nagle pojawił się trener, wziął mnie ze sobą i zaprowadził do Jurka Dudka. Akurat to było rok po zdobyciu Ligi Mistrzów przez Liverpool i jego obronionych rzutach karnych. Ekstra przeżycie, pogawędził ze mną, dał kilka rad i podpisaną koszulkę, która w antyramie zawsze wisi nad moim łóżkiem.

W sezonie 2011/2012 Artur Krysiak (Exeter) w II rundzie Pucharu Anglii stanął naprzeciw gwiazd Liverpoolu. The Reds wygrali 3:1 po bramkach Suareza, Maxi Rodrigueza i Carrolla, fot.: prywatne archiwum Krysiaka. W sezonie 2011/2012 Artur Krysiak (Exeter) w II rundzie Pucharu Anglii stanął naprzeciw gwiazd Liverpoolu. The Reds wygrali 3:1 po bramkach Suareza, Maxi Rodrigueza i Carrolla, fot.: prywatne archiwum Krysiaka.
Kilka dni temu podpisałeś kontrakt ze spadkowiczem The Championship, Yeovil Town. Z zespołu odszedł podstawowy golkiper. Rozmawiałeś już z trenerem o swojej pozycji w klubie?

- Yeovil podpisało kontrakt ze mną i jeszcze jednym bramkarzem. W tym momencie walczymy o numer 1 i obaj zaczynamy od zera. Każdy ma równe szanse, więc wszystko pokaże czas. Na pewno mogę stwierdzić, że poziom treningów, ich intensywność i mentalność w klubie jest znacznie lepsza niż to było w Exeter, Burton czy szkockich drużynach.

To już osiem lat, od kiedy wyjechałeś do Anglii. Gdzie chciałbyś się jeszcze sprawdzić? Czy powrót do Polski wchodzi w grę?

- Obiecałem narzeczonej, że wrócimy do Polski, ale kiedy to będzie, to nie wiem. Chodzi mi o to, aby grać co tydzień i cieszyć się brakiem kontuzji. Mówią sport to zdrowie, ale dokładnie wiemy jak to z nim jest. Biorąc pod uwagę upodobania mojej narzeczonej (śmiech) w grę wchodzą na pewno jeszcze ciepłe kraje czyli może Hiszpania.

Jakie jest zatem największe marzenie Artura Krysiaka?

- Gra dla Liverpoolu lub Realu Madryt. To moje ulubione kluby, którym najbardziej kibicuję. Jest jeszcze klub z mojego podwórka, czyli Widzew Łódź, ale jego poczynań nie śledzę z takim zaangażowaniem.

--

Artur Krysiak (ur. w 1989 roku) – wychowanek UKS SMS Łódź. W wieku 16 lat trafił do Birmingham, gdzie był wypożyczany do Gretny, York City, Swansea City, Motherwell i Burton Albion. W 2010 roku podpisał kontrakt z Exeter City, w którym grał przez 4 lata, zaliczając 127 meczów w League One i League Two. Od lipca tego roku jest bramkarzem spadkowicza z The Championship – Yeovil Town. W 2008 roku był w kadrze U-19 na towarzyski turniej w Katarze.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×