Zamieszki w Gdańsku: Oświadczenie "Wiary Lecha"

Wcześniej informowaliśmy, że przed meczem Lechii z Lechem doszło do zamieszek, które zdaniem gospodarzy mieli sprowokować kibice w Poznaniu. W związku z tym faktem Zarząd Stowarzyszenia "Wiara Lecha" wydał specjalne oświadczenie.

"W związku z pojawiającymi się informacjami o rzekomym ataku kibiców poznańskiego Lecha na służby ochrony przed meczem z Lechią Gdańsk w dniu wczorajszym, Zarząd Stowarzyszenia "Wiara Lecha" pragnie przedstawić swoje stanowisko w tej sprawie.

Przede wszystkim w żadnej z pojawiających się informacji prasowych nie została podana rzeczywista przyczyna zajść w dniu wczorajszym, bowiem nikt jak do tej pory nie zwrócił uwagi na skandaliczne warunki przygotowane przez gdański klub, jak i zachowanie służb ochrony.

Kibice przybyli na mecz ok. półtorej godziny przed jego rozpoczęciem i zostali stłoczeni w przejściu tuż przed bramkami prowadzącymi bezpośrednio na sektor kibiców gości. Mimo, iż służby ochrony miały do dyspozycji cztery bramki umożliwiające obsługę kibiców i sprawdzanie biletów, wykorzystywane były jedynie dwie. Pomimo prób interwencji ze strony kibiców, do samego końca sytuacja ta nie uległa zmianie. Biorąc pod uwagę, iż łącznie na mecz udało się 700 kibiców, w krótkim czasie w jednym miejscu zgromadziła się tak duża liczba osób, że płot odgradzający nie wytrzymał naporu tłumu i doszło do jego przerwania.

To jednak był już tylko tragiczny finał, bowiem już wcześniej przedstawiciele firmy ochroniarskiej odmówili wpuszczenia części kibiców na stadion. Jak podaje portal www.policja.pl "ochrona wynajęta przez organizatora meczu piłki nożnej zauważyła kilku nietrzeźwych fanów Lecha Poznań". O ile nam wiadomo, pomiar "na oko" jest obarczony dużym błędem, tak więc jesteśmy przekonani, iż służby ochrony dysponują stosownymi wynikami pomiarów alkomatami, których udostępnienia kategorycznie żądamy.

Być może frustracja przedstawicieli ochrony spowodowana była nietypowym wyglądem i zachowaniem kibiców Lecha Poznań, którzy tym razem postanowili pośmiać się z samych siebie, przebierając się i używając atrybutów takich jak trąbki, sztuczne wąsy, czapki, cylindry, czy rogi wikingów. O tym, że tak było świadczyć mogą zdjęcia kibiców Lecha powszechnie dostępne w internecie. Niestety okazało się, że niektórzy ochroniarze byli tak spięci, że zupełnie nie zrozumieli żartu. Za to festiwal wulgarności, chamstwa i gazowania "dla zabawy" w wykonaniu pracowników Taurusa nie znalazł poklasku wśród kibiców Lecha. Tak czy inaczej sytuacja ta spowodowała chwilowy niepokój wśród kibiców, jednak najbardziej bulwersujące zajścia miały dopiero nadejść i nie miały z opisaną powyżej sytuacją nic wspólnego.

Jak piszemy powyżej, w wyniku bardzo powolnego wpuszczania kibiców na stadion i gęstniejącego przez to tłumu, doszło do uszkodzenia płotu odgradzającego kibiców przyjezdnych od sektorów kibiców Lechii Gdańsk. Z tego powodu część osób znajdująca się najbliżej miejsca przerwania ogrodzenia, poprzez siłę napierającego tłumu w sposób niezamierzony znalazła się poza terenem przyjmowania kibiców gości. Osoby te, w znacznej części młodzież, próbowały przedostać się na sektor kibiców Lecha, na którym w tym momencie przebywało już ok. 100 osób. Ponieważ okazało się to niemożliwe, próbowali powrócić do miejsca, w którym przebywali pozostali na miejscu kibice z Poznania. Niestety okazało się to już niemożliwe, bowiem teren ten został odgrodzony przez policję, a wszyscy próbujący przedostać się z powrotem kibice zostali brutalnie wciągnięci poza policyjny kordon. Obrzydliwa brutalność policji, która użyła gazu łzawiącego oraz urządziła kibicom "ścieżkę zdrowia" wzbudziła w sposób oczywisty reakcję oczekujących na wejście kibiców, którzy próbowali powstrzymać nieodrodnych następców ZOMO od zlinczowania naszych kolegów i koleżanek.

W tym momencie do akcji wkroczył pododdział antyterrorystyczny policji, który grożąc użyciem broni gładkolufowej, mierząc do postronnych obserwatorów z odległości kilkudziesięciu centymetrów, uniemożliwił jakikolwiek ruch po stronie kibiców. Dopiero na wyraźną interwencję kibiców, policja cofnęła się, bowiem zaistniała sytuacja stanowiła poważne zagrożenie dla życia i zdrowia osób oczekujących na wejście na stadion, gdyż zostali oni stłoczeni na jeszcze mniejszym terenie.

Przedstawiciele biura prasowego pomorskiej komendy wojewódzkiej stwierdzili, iż zatrzymanym kibicom zostanie postawiony zarzut udziału w niebezpiecznym zbiegowisku publicznym. Pragniemy zauważyć, iż w świetle przedstawionych powyżej faktów nie można takiej kwalifikacji zachowania kibiców Lecha uznać za prawidłową. Otóż podmiotową przesłanką odpowiedzialności za przestępstwo określone w art. 254 § 1 kodeksu karnego jest wina umyślna. Uczestnik zbiegowiska, który nie uświadamia sobie charakteru tego rodzaju zajść nie może ponosić odpowiedzialności za udział w nim, a co za tym idzie, nie może podlegać odpowiedzialności karnej.

Biorąc pod uwagę, iż podawane przez służby ochrony oraz policję informacje godzą w dobre imię kibiców poznańskiego Lecha, żądamy od Agencji Ochrony Mienia "Taurus" Sp. z o.o. oraz przedstawicieli gdańskiej policji przedstawienia protokołów z zatrzymania kibiców wraz z wynikami badań na zawartość alkoholu w wydychanym powietrzu lub we krwi. Nadto żądamy rzetelnego zbadania sprawy oraz powstrzymania się przez wszystkie strony od wyrażania kategorycznych sądów przed ostatecznym wyjaśnieniem wszystkich okoliczności niedzielnego meczu. W przeciwnym razie każda z osób lub instytucji może oczekiwać wytoczenia przez Stowarzyszenie powództwa o ochronę dóbr osobistych.

Dość już mamy sytuacji, w których za wszystko odpowiedzialnością obarczani są wyłącznie kibice. Jak pokazują doświadczenia ostatnich tygodni, przedstawiciele tych, którzy mają dbać o nasze bezpieczeństwo posuwają się nierzadko do rzucania kalumni, stawiania nieprawdziwych zarzutów, a równie często do czynnej prowokacji skutkującej fatalnymi następstwami.

Być może co niektórzy zapomnieli, że ich obecność na stadionie ma służyć bezpieczeństwu kibiców, w tym kibiców przyjezdnych. Jeśli tak, naszym zadaniem jest wszystkim tym osobom o tym przypomnieć. Publicznie, z imienia i nazwiska, nie chowając się za kominiarką, tarczą lub karabinem.

W imieniu zarządu Stowarzyszenia Wiara Lecha

Jarosław Kiliński

Prezes"

Źródło artykułu: