W pierwszej kolejce rundy wiosennej żółto-biało-niebiescy zmierzyli się w derbowym pojedynku z Górnikiem Łęczna. Przedmeczowe założenia, czyli pokonanie lokalnego rywala nie zostały zrealizowane. Remis nie pomógł Motorowi wydostać się ze strefy spadkowej. - Naszym planem nie był rewanż na Górniku za to, że przegraliśmy w Łęcznej, ale wygranie z Górnikiem, żeby odbić się od strefy spadkowej i piąć się w górę tabeli. Nie za bardzo nam to wyszło. Myślę, że ten mecz miał swój poziom, nawet niezły jak na tę ligę. Zabrakło tego, co najważniejsze w futbolu czyli bramek. Punkcik u siebie nie jest tym, na co kibice i my liczyliśmy - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl przekonuje Janusz Iwanicki.
Obecnie lubelska drużyna plasuje się na 16. miejscu w tabeli. Strata do bezpiecznej, 12. pozycji, którą zajmuje Kmita Zabierzów, jest możliwa do odrobienia - wynosi 2 punkty. - Tabela jest dość spłaszczona w tej naszej lidze. Grałem przez dwa sezony w II lidze i nie pamiętam, żeby wygrywając jeden mecz można było skoczyć np. z 14. nawet na 8. miejsce - zauważa były piłkarz Stali Stalowa Wola.
Już w piątek Motor zmierzy się z Widzewem Łódź, który w minionej kolejce nieoczekiwanie poległ w Poznaniu. 26-letni napastnik nie ukrywa, że liczy na urwanie punktów faworytowi. - Drużyny z dołu tabeli łapią punkty, a my mamy ostatni mecz z Widzewem w Łodzi. To bardzo ciężki teren, ale jedziemy z zamiarem przywiezienia punktów. Myślę, że remis byłby dobry, ale jedziemy powalczyć o trzy punkty. Na pewno nie jedziemy tam po to, żeby stanąć i tracić kolejne bramki. Chcemy grać to, co umiemy, czego nas uczy trener - pogrania piłką. Myślę, że boisko w Łodzi jest 10 razy lepsze od naszego, bo tutaj gra piłką to jest dramat - przyznaje najlepszy strzelec Motoru... z dwoma bramkami na koncie.
W ubiegłym sezonie po 18. kolejkach lublinianie mieli na swoim koncie o 3 punkty więcej, niż obecnie, co zagwarantowało im 12. miejsce. Obecnie sytuacja w tabeli kształtuje się nieco inaczej. Jeżeli lublinianie powrócą z Łodzi na tarczy, wówczas w przerwie zimowej nie będą mieli komfortu psychicznego. - To jeszcze o niczym nie świadczy. Nawet jeślibyśmy spędzali zimę w strefie spadkowej czy barażowej to myślę, że nikt się nie załamie i nie podda. Będzie przed nami jeszcze 15 meczów, dużo punktów do zdobycia. Trzeba być optymistą. Naprawdę nie ma jeszcze tragedii. Oczywiście, trzeba łapać punkty, żeby jak najszybciej piąć się w górę tabeli. Jeśli wygramy najbliższy mecz, to jeszcze przed zimą możemy wydobyć się z tej strefy spadkowej - kończy Iwanicki.