Górnik Łęczna i PGE GKS Bełchatów - kluby gotowe do pokonania znanych ekip?

Anna Irma Stelmaszek
Anna Irma Stelmaszek
Inny układ sił rozkłada się w starciu Legia Warszawa – PGE GKS Bełchatów, które rozegra się w sobotę, 19 lipca na Łazienkowskiej. Podopieczni trenera Kamila Kieresia ze spokojem podchodzą do tego spotkania i nie chylą czoła przed legendarnym klubem.

Półtora roku temu ku zaskoczeniu nawet własnych kibiców mecz z Legią zakończyli bezbramkowym remisem. Czy tym razem podział punktów wystarczy? Pytanie - czy warszawski stadion jest do zdobycia? Kiedy legioniści zdobyli upragnionego mistrza Polski dało się zauważyć, że spuścili trochę z tonu i nie grali już tak ofensywnej piłki. Spoczęli na laurach, jednak trener Henning Berg na ich wieczny odpoczynek nie zgodzi się na pewno.

Do niedawna Legia pokazywała swoją dominację na tle innych klubów. Chcieli błyszczeć w Europie jako mistrzowie i nieprzerwanie utrzymywać pozycję lidera w ekstraklasowej tabeli. O zawodnikach mówiono chłopcy w superlatywach. Piękny i nowy stadion, zawrotne sumy na koncie, rozwinięty do nieprzeciętnych rozmiarów PR czy wieczne zainteresowanie mediów. Mieli i nadal mają wszystko, by stać się jedynym wygranym. Coś jednak w ostatnim czasie przerywa pasmo sukcesów podopiecznych Berga. Czy to zmęczenie materiału czy zupełny brak pokory tak niweczy plany?

Zapewne każdy pamięta słowa byłego obrońcy Legii, Jakuba Wawrzyniaka: - Tutaj wymaga się absolutnej dominacji - to specyfika Legii, jedynego takiego klubu w Polsce. Obecny pomocnik Legii, Miroslav Radović, także chwalił taką, a nie inną specyfikę klubu. - W tamtym sezonie byliśmy najlepsi - kwitował Serb. Tamten sezon jednak już się skończył, a Legia nadal nie zaskakuje grą. Czy więc zawodnicy z Bełchatowa mają szansę pokonać Legię przed jej własną publicznością?

Wojskowi do tej pory uznawani byli za maszynkę do robienia pieniędzy. Ponad 40 mln wydają włodarze klubu na roczne pensje oraz premie zawodników. Co ciekawe Legia osiąga przychody w wysokości 114,3 mln złotych i jest jedynym klubem w Polsce w całej historii rozgrywek, który przekroczył granicę 100 mln zł przychodów w ciągu roku. Taka sytuacja finansowa klubu powinna wręcz determinować piłkarzy do pojawienia się w jego barwach i grania na 100 proc., by jak najdłużej trwać w tym dobrobycie.

Klub z Łazienkowskiej nie ma sobie równych także pod względem marketingowym. Nikt jej nie może dorównać jeżeli chodzi o oglądalności meczów oraz mocno widocznym merchandisingu i ekwiwalencie reklamowym. Do tego sponsorzy nadal obficie obdarowują klub w środki pieniężne. Legia ma kim i na czym grać. Może odnieść kolejny sukces...a tymczasem woli smakować widmo porażki.

Po kompromitującym remisie z irlandzkim St Patrick's Athletic FC skończyło się dla Legii pasmo sukcesów. Mecz z GKS-em Bełchatów będzie z pewnością dla nich nie lada wyzwaniem. Klub z Bełchatowa jest usatysfakcjonowany transferami i nie są to byle jacy gracze. Zespół PGE GKS zasiliło czterech nowych piłkarzy z bramkarzem Emilijusem Zubas na czele. Teraz barwy beniaminka reprezentować będą: 30-letni stoper Błażej Telichowski (wcześniej zawodnik Podbeskidzia Bielsko-Biała), lewy obrońca Adam Mójta (sprowadzony z Sandecji Nowy Sącz) i 32-letni napastnik Bartosz Ślusarski (Arka Gdynia).

Nie można jednak powiedzieć, że klub jest w pełni przygotowany na podjęcie silnych rywali. Włodarze wciąż zachodzą w głowę skąd pozyskać jeszcze jednego stopera. Pomimo, iż PGE GKS Bełchatów nie może równać się pod względem funkcjonalności finansowej z Legią Warszawa, to jako jeden z nielicznych klubów wyciągnął pomocną dłoń do swojego kontuzjowanego zawodnika, Kamila Wacławczyka. Kultura organizacyjna jak można dostrzec jest w tym klubie wydaje się być na poziomie ekstraklasy. Zwyczajem jest, że włodarze drużyn dość szybko pozbywają się kontuzjowanych na dłużej zawodników. W tym przypadku klub wspiera zawodnika nie tylko mentalnie, ale i finansowo. Dobra współpraca pomiędzy klubem, a drużyną to połowa sukcesu. Drugą połową jest gra zawodników.

Bełchatowie do końca beniaminkiem jednak nie są - wracają do ekstraklasowej elity po zaledwie rocznej przerwie. Bez analiz finansowo - marketingowych można zauważyć, że w sobotę, 19 lipca zmierzą się dwa potężne zespoły: jeden z prawdziwie wypracowanym sukcesem i zasłużonym awansem oraz drugi, któremu zdarzają się zdumiewające wyniki.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×