Lech Poznań do Estonii udał się po zaliczkę i chciał uniknąć kompromitacji w stylu zeszłorocznego odpadnięcia z Żalgirisem Wilno. Tymczasem poznaniacy niespodziewanie przegrali z Nomme Kalju 0:1. Nie grali oni jednak aż tak źle jak wskazywałby na to wynik. Mieli trochę sytuacji strzeleckich, a rywal gola zdobył po fatalnym błędzie Macieja Wilusza. - Oglądałem ten mecz w samolocie na wideo. Zabrakło skuteczności. Stworzyliśmy około 20 sytuacji w których mogliśmy pokusić się o zdobycie bramki. Przeciwnik sytuacji miał niewiele, ale liczy się to co wpada do bramki. Gola straciliśmy po indywidualnym błędzie. Jeżeli nie idzie wygrać na wyjeździe, to powinno się chociaż zremisować. Nie udało nam się tego zrobić, co nas strasznie wkurzyło. Jesteśmy pewni, że stać nas na więcej - mówi Mariusz Rumak.
[ad=rectangle]
Na piłkarzy Kolejorza spadła po meczu spora dawka krytyki. Najmocniej oberwał oczywiście Maciej Wilusz, który zawinił przy stracie gola. Do czasu pechowej interwencji zbierał jednak dobre recenzje. Jak jego występ oraz całej defensywy ocenia trener Lecha? - Za pośrednictwem mediów nie będę oceniał piłkarzy indywidualnie. Przekaże Maciejowi swoją opinię. Jeżeli chodzi o grę obronną, to przeciwnik stworzył sobie dwie sytuacje. Więcej nie był wstanie zrobić, a bramkę dostał w prezencie. Nie mogę jednak powiedzieć, że obrona zagrała dobrze skoro przegraliśmy spotkanie - dodaje Rumak.
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.
Kolejny mecz Lech zagra w niedzielę z Piastem Gliwice. To kolejny raz, gdy z tym rywalem lechici mierzą się po wpadce. Ostatecznie mecze kończyły się ich wysokimi zwycięstwami. Teraz również chcą się zrehabilitować za porażkę. - Jesteśmy bardzo wkurzeni i czym szybciej wyjdziemy na boisko i pokażemy na co nas stać tym lepiej dla nas - kończy szkoleniowiec wicemistrza Polski.
Estonia prezentuje wyższy poziom od polskich kopaczy - przyjmijcie to wreszc Czytaj całość