Beniaminek ośmieszył mistrza - relacja z meczu Legia Warszawa - PGE GKS Bełchatów

Legia Warszawa w pierwszej kolejce nowego sezonu T-Mobile Ekstraklasy przegrała na własnym boisku z PGE GKS-em Bełchatów. Beniaminek udowodnił przy Łazienkowskiej, że mistrza nie musi się bać nikt.

Legionistom od samego początku brakowało pomysłu na przedarcie się przez zasieki obronne bełchatowian, a ci z minuty na minutę - dzięki opanowaniu sytuacji w środku pola - zyskiwali na boisku coraz większą przewagę. Skazywani na pożarcie podopieczni Kamila Kieresia imponowali spokojem oraz witalnością szybko udowadniając, że tego dnia nie będą dla mistrzów kraju lekkostrawną przystawką.
[ad=rectangle]

W 20. minucie po dośrodkowaniu z prawego sektora boiska w polu karnym dobrze znalazł się Michał Mak, uderzona przed niego głową piłka przeleciała jednak nieznacznie nad poprzeczką. Legia na akcję rywali odpowiedziała kilka chwil później. Ivica Vrdoljak świetnym podaniem w pole karne obsłużył Adama Ryczkowskiego, młody gracz gospodarzy w dobrej sytuacji uderzył jednak na siłę, pudłując znacząco.

Kwadrans przed przerwą doskonałą sytuację zaprzepaścili bełchatowianie. Znakomitym dośrodkowaniem z lewego skrzydła popisał się Michał Mak, a akcję zamknął Bartosz Ślusarski, piłka po jego strzale z czwartego metra minęła jednak słupek. Wspomniany duet celu dopiął już w doliczonym czasie gry pierwszej połowy. Tym razem skrzydłowy GKS-u zagrał po ziemi, a wyłożoną na tacy piłkę Ślusarski wepchnął do siatki z najbliższej odległości.

W przerwie Henning Berg dokonał aż trzech zmian. Wraz z rozpoczęciem drugiej części meczu Wojskowi jakby ruszyli do ataku, jakby chcieli bardziej, efektu nie niosło to jednak ze sobą żadnego. Goście odpuszczać nie zamierzali i długimi momentami to oni mieli więcej z gry, w czym duża zasługa zarówno braci Maków, jak i łatającego wszystkie dziury w środku pola Patryka Rachwała.

W akcjach legionistów było dużo przypadku, a liczne dośrodkowania domykano nieskutecznie. GKS z minuty na minutę atakował coraz rzadziej. Bełchatowianom dały się we znaki trudy meczu, na skuteczne przeciwstawienie się siermiężnie grającym gospodarzom w zupełności to jednak wystarczało. Defensywa GKS-u jawiła się przed Legią niczym mur nie do skruszenia. Ci głową bili w niego bez opamiętania, efektu jednak brakowało.

Gracze Kieresia w środkach nie przebierali, trzymając Legię krótko. W bramce beniaminka dobrze radził sobie Arkadiusz Malarz, przy licznych stałych fragmentach gry skutecznie pracując na miano króla przedpola. Bełchatowianie wygraną przypieczętować mogli w 89. minucie, gdy po wzorowym kontrataku strzał Adama Mójty obronił Dusan Kuciak. Gospodarze GKS-owi odgryźć nie byli się już jednak w stanie i beniaminek odniósł przy Łazienkowskiej zasłużone zwycięstwo.

Legia Warszawa - PGE GKS Bełchatów 0:1 (0:1)

0:1 - Bartosz Ślusarski 45+1'

Składy

Legia: Dusan Kuciak - Bartosz Bereszyński, Mateusz Wieteska (46' Jakub Rzeźniczak), Dossa Junior, Igor Lewczuk, Ivica Vrdoljak (46' Bartłomiej Kalinkowski), Helio Pinto, Jakub Kosecki, Władimir Dwaliszwili (46' Marek Saganowski), Adam Ryczkowski, Arkadiusz Piech.

GKS Arkadiusz Malarz - Adrian Basta, Błażej Telichowski, Paweł Baranowski, Alexis Norambuena, Patryk Rachwał (65' Szymon Sawala), Grzegorz Baran, Michał Mak (85' Adam Mójta), Kamil Poźniak, Mateusz Mak, Bartosz Ślusarski (90+2' Danilis Turkovs).

Żółte kartki: Helio Pinto (Legia) oraz Bartosz Ślusarski, Kamil Poźniak, Patryk Rachwał, Adrian Basta (GKS).

Sędzia: Daniel Stefański (Bydgoszcz).

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
[event_poll=28209]

Źródło artykułu: