Trener Mariusz Rumak dokonał w niedzielę pięciu zmian w składzie w porównaniu z czwartkowym pojedynkiem II rundy eliminacyjnej Ligi Europejskiej z JK Nomme Kalju (0:1). Czy to zaskoczyło przeciwników? - Nie sądzę, zwłaszcza że my koncentrowaliśmy się przede wszystkim na sobie. Staraliśmy się realizować założenia, które nakreślił nam szkoleniowiec. Niestety wiele z tych rzeczy nie funkcjonowało tak jak powinno, choć było też kilka pozytywów, które musimy pielęgnować i wykorzystać w następnych potyczkach - powiedział Tomasz Podgórski.
Podopieczni Angela Pereza Garcii zostali w stolicy Wielkopolski rozgromieni, mimo to nie rozdzierają szat. - Liga się dopiero zaczęła i będzie mnóstwo okazji do rehabilitacji. Najbliższa już w 2. kolejce w Krakowie i tam spróbujemy pokazać się z lepszej strony niż w Poznaniu - zaznaczył doświadczony pomocnik.
[ad=rectangle]
Opiekun gliwiczan wskazywał, że na inaugurację błędy popełniała zwłaszcza defensywa. - Jeśli przegrywa się 0:4, to nie jest to chyba wina jednej formacji. Cały zespół nie funkcjonował tak jak powinien. Ja nie zamierzam winić tylko obrońców, bo broni cała drużyna. Poza tym napastnicy równie dobrze mogli strzelić bramkę i zmienić oblicze spotkania, a jednak tego nie zrobili. Zasada jest jasna: razem wygrywamy i razem przegrywamy - zaznaczył Podgórski.
Piast ma z Kolejorzem koszmarny bilans, ale wydawało się, że akurat w niedzielę zyska dobrą okazję, by go poprawić. Poznaniacy nie mieli przecież wsparcia publiczności, poza tym do gry przystępowali trzy dni po eskapadzie do Estonii, gdzie w II rundzie eliminacyjnej Ligi Europejskiej ulegli JK Nomme Kalju 0:1. - Okoliczności na pewno były sprzyjające, jednak przed spotkaniem można sobie wiele planować, a potem i tak wszystko weryfikuje boisko. Fakty są takie, że przegraliśmy 0:4 i okazało się, że wiele mamy jeszcze do poprawy - zakończył.