Sądny dzień dla Lecha Poznań

Czwartkowy mecz z Nomme Kalju będzie dla Lecha Poznań niezwykle istotny. Udany start w T-Mobile Ekstraklasie nie będzie miał żadnego znaczenia, jeśli Kolejorz znów odpadnie z Ligi Europejskiej.

Lech Poznań rozgrywki T-Mobile Ekstraklasy rozpoczął od efektownego zwycięstwa z Piastem Gliwice. To nieco poprawiło atmosferę w drużynie po porażce z Nomme Kalju w Lidze Europejskiej. Lechici do rewanżu z Estończykami przystąpią więc podbudowani. Muszą jednak odrobić straty z pierwszego meczu, bo odpadnięcie na samym początku kwalifikacji byłoby dla Lecha katastrofą.
[ad=rectangle]
- Analizując mecz z Estonii z perspektywy murawy byłem przekonany, że wyglądało to słabiej niż jak oglądaliśmy skróty w telewizji. Sytuacji było sporo, może nie stuprocentowych, ale takich w których brakowało ostatniego podania. Gdybyśmy zachowali więcej spokoju, to moglibyśmy nastrzelać kilka bramek. Mankamentem była skuteczność i spokój przed kluczowym podaniem - analizuje pierwszy mecz z Nomme Łukasz Trałka. O porażce w Estonii zadecydował również indywidualny błąd Macieja Wilusza. - Jestem przekonany, że w rewanżu w obronie nie popełnimy takich błędów i zagramy na zero z tyłu - dodaje.

Pomocnik Kolejorza potwierdza, że rewanż to dla Lecha obecnie najważniejszy mecz sezonu, a spotkanie z Piastem Gliwice zeszło na dalszy plan. - Większość z nas myślami była przy meczu czwartkowym. Spotkanie z Piastem było po drodze i musieliśmy je rozegrać. Wygraliśmy 4:0, więc morale poszły do góry. To spotkanie nie będzie miało jednak znaczenia. Wychodząc na boisko na pewno nie będziemy myśleli o tym co zdarzyło się z Piastem - kontynuuje Trałka.

Rok temu Lech również niespodziewanie przegrał na wyjeździe z Żalgirisem Wilno, a w rewanżu nie zdołał odrobić strat. Teraz jednak sytuacja jest dużo lepsza, bowiem Mariusz Rumak ma większy komfort kadrowy. - Jest zdecydowanie lepiej niż rok temu. W meczu z Piastem szanse gry otrzymało kilku innych zawodników i pokazali się z dobrzej strony. Dobrze, że jest rywalizacja i dreszczyk emocji czy się zagra, bo to zawsze wychodzi na plus - kończy pomocnik Kolejorza.

Źródło artykułu: