Pasy objęły prowadzenie już w 4. minucie gry za sprawą Dawida Nowaka, który sfinalizował kapitalną, zbudowaną z 12 podań, akcję zespołu. Potem jednak krakowianie oddali inicjatywę Legii, a Wojskowi to wykorzystali doprowadzając do remisu. Po przerwie ekipa Henninga Berga zadała dwa kolejne ciosy i zdobyła przy Kałuży 1 komplet punktów.
- Uczulaliśmy się, żeby nie przespać początku tak jak z Górnikiem i to się udało, szybko objęliśmy prowadzenie, ale potem daliśmy się zepchnąć Legii do obrony. W I połowie jeszcze dobrze to wyglądało i wyprowadziliśmy parę kontr, ale tym razem przespaliśmy początek II połowy i straciliśmy gola na 1:2, który praktycznie ustawił mecz - mówi Nowak.
[ad=rectangle]
30-latek wpisał się na listę strzelców po akcji, która wyglądała, jakby ostemplował ją poprzedni trener Cracovii Wojciech Stawowy. - Piłka nożna polega na tym, żeby grać piłką i stwarzać sobie sytuacje. Graliśmy tak w poprzednim sezonie, mamy tak grać teraz, ale może trochę szybciej do przodu. Wyszła nam fajna akcja, ale szkoda, że tylko jedna - mówi Nowak.
- Nie chcę oceniać meczu na gorąco, ale przegraliśmy drugi mecz z rzędu, a to jest kiepska sprawa. Początek mieliśmy o wiele lepszy niż tydzień temu z Górnikiem, ale po naszym prowadzeniu Legia przejęła inicjatywę. Być może naszym błędem było to, że się za bardzo cofnęliśmy - bardzo nisko przyjmowaliśmy Legię. Nie graliśmy z ogórkami, tylko z mistrzami Polski, więc rywal to wykorzystał. Remis 1:1 do przerwy nie był złym wynikiem, ale po przerwie Legia sprowadziła nas na ziemię - komentuje Sebastian Steblecki.
W I połowie dobre zawody rozegrał Łukasz Zejdler, dla którego był to pierwszy występ w nowym sezonie: - Mogliśmy się pokusić o remis albo nawet o wygraną. W drugiej połowie zabrakło nam szczęścia i koncentracji tuż po przerwie. Strata bramki tuż po wyjściu z szatni była ciosem, po którym ciężko się od razu podnieść, ale otrząsnęliśmy się i udało nam się przejąć inicjatywę. Kiedy to się jednak stało, Legia z rzutu karnego zdobyła trzecią bramkę.
Po dwóch kolejkach Pasy mają na koncie zero punktów i sytuacja przy Kałuży 1 znów może być nerwowa. Ekipę Roberta Podolińskiego czeka teraz wyjazd do Białestostoku. Nowak: - Chcemy być w pierwszej „8”, więc musimy zacząć wygrywać. Nie jesteśmy zadowoleni, ale wiemy, na co nas stać i do Białegostoku pojedziemy po zwycięstwo.
- Nie jesteśmy załamani, jesteśmy podrażnieni. Sezon się dopiero zaczął, przed nami 28 meczów sezonu zasadniczego. Nie jesteśmy zadowoleni, bo nie wystartowaliśmy dobrze, to nie jest czas na załamanie się - kończy Zejdler.