Teodorczyk wrócił i strzelił mimo kontuzji. "Od 30. minuty byłem do zmiany"
Łukasz Teodorczyk przypomniał w kibicom, dlaczego tyle mówiło się o jego transferze. Sam jednak przyznaje, że do optymalnej dyspozycji ciągle daleko. - Bez bólu grałem do trzydziestej minuty - mówi.
Miłosz Marek
Dość niespodziewanie już od pierwszej minuty pojedynku z Górnikiem na boisku pojawił się Łukasz Teodorczyk. Najlepszy strzelec Kolejorza w poprzednich rozgrywkach bardzo szybko przypomniał się kibicom, pokonując golkipera rywali efektownym strzałem z narożnika pola karnego. Jak się okazuje, w zanotowaniu trafienia pomogła... kontuzja. - Z tyłu głowy mam zakodowane, że gdzieś jeszcze ta noga nie jest w pełni sprawna. Miałem piłkę do strzału, ale przełożyłem ją z prawej na lewą, co okazało się dobre. Przez to ta noga się poprawia, ale wolałbym mieć obie sprawne - powiedział autor jedynego gola dla niebiesko-białych.
Teodorczyk nie uważa, że Kolejorz powinien cieszyć się z osiągniętego w Zabrzu wyniku. - To na pewno są dwa punkty stracone. Przeważaliśmy w pierwszej połowie. Na początku drugiej połowy to Górnik przycisnął i miał swoje okazje. Remis był i sprawiedliwy i nie. Dla nas na pewno to nie jest satysfakcjonujący wynik - zakończył.