Trudno było spodziewać się wielkiego widowiska w meczu rozgrywanym przy takiej temperaturze w samo południe. Jedynie ostatni kwadrans pierwszej połowy przyniósł trochę emocji, w drugiej połowie obie drużyny sprawiały wrażenie zadowolonych z remisu.
[ad=rectangle]
W kwestii ustawienia trener Marcin Sasal postanowił jednak kontynuować myśl Roberta Podolińskiego i Dolcan wyszedł z trójką obrońców. Na środku tradycyjnie zagrał Piotr Klepczarek, na prawej stronie Mateusz Długołęcki, na lewej Mateusz Cichocki. Niespodzianką była obsada bramki, bowiem Mateusz Kryczka w minionym sezonie był trzecim bramkarzem i bronił głównie w klasie okręgowej. Reprezentant Polski Rafał Leszczyński znalazł się poza kadrą meczową.
Pierwsze minuty były bardzo senne, upał najwyraźniej uśpił zawodników obu drużyn. Dopiero w 25. minucie miała miejsce pierwsza bramkowa okazja w tym meczu, Mateusz Cichocki przedarł się przez linię obrony Arki, jednak Łukasz Skowron zdążył wyjść z bramki i zablokował to uderzenie. Jeszcze bliżej bramki dla gospodarzy było dziesięć minut później, kiedy to Grzegorz Piesio po dośrodkowaniu Adriana Łuszkiewicza główkował w poprzeczkę. Piłka zatańczyła na linii bramkowej, jednak sędzia Zbigniew Dobrynin z Łodzi nie miał chwili zawahania - gola nie było.
Te dwie niewykorzystane sytuacje mogły się zemścić na dwie minuty przed przerwą, kiedy to Arka wyszła z kontrą trzech na dwóch. Paweł Abbott przytomnie zagrał do Grzegorza Lecha, jednak jego strzał z kilku metrów fenomenalnie obronił Mateusz Kryczka. Tym samym bramkarz Dolcanu potwierdził, że Marcin Sasal podjął dobrą decyzję, desygnując go do gry w pierwszym składzie.
W drugiej połowie działo się jeszcze mniej. Bezbarwnego Tomasza Chałasa zmienił wypożyczony z Legii Patryk Mikita. Zawodnik ten miał dobre wejście do ekipy mistrzów Polski na początku minionego sezonu, potem jednak przepadł. Ma się odbudować w Dolcanie, jednak po występie w meczu z Arką ciężko cokolwiek wyrokować. Pierwszy raz spiker wymienił jego nazwisko, kiedy otrzymał żółtą kartkę za faul. Następnie popisał się dwoma ciekawymi uderzeniami na bramkę, w których jednak zabrakło precyzji. Jeśli chce wrócić do Legii, musi pokazać więcej w następnych spotkaniach.
Tradycyjnie największe zagrożenie Dolcan stwarzał po akcjach Grzegorza Piesia, jednak piłkarz ten nie jest jeszcze w najwyższej formie, jego zagrania był mniej precyzyjne niż zwykle. Cokolwiek próbował jeszcze zdziałać Bartosz Wiśniewski, strzelił nawet gola, lecz sędzia słusznie odgwizdał spalonego. Arka Gdynia w drugiej połowie jakąkolwiek namiastkę zagrożenia stwarzała jedynie po stałych fragmentach gry.
Wypowiedzi trenerów po meczu:
Dariusz Dźwigała (Arka Gdynia): Przede wszystkim trzeba szanować ten punkt zdobyty na tym boisku, ponieważ rzadko drużyny przeciwne zdobywają tutaj punkt. Myślę, że było to niezłe spotkanie, niezłe tempo, były fragmenty, gdzie my prowadziliśmy grę, były fragmenty, gdzie Dolcan prowadził grę. Myślę, że wynik jak najbardziej sprawiedliwy, Dolcan miał swoje sytuacje bardzo dobre, my też do takich dwóch doszliśmy. Na pewno zagraliśmy trochę słabsze spotkanie jeśli chodzi o prowadzenie gry. Było dużo złych decyzji, za dużo prostych, własnych strat, będzie nad czym pracować. Ale tak jak podkreśliłem na początku, pierwszy punkt na trudnym boisku, na trudnym terenie, z bardzo dobrym zespołem, bo to nie przez przypadek Dolcan w ubiegłym sezonie walczył do końca o awans do ekstraklasy.
Marcin Sasal (Dolcan Ząbki): Czasami mówi się, że jak jest remis, to obydwa zespoły straciły po dwa punkty. Myślę jednak, że w tych warunkach, poziom meczu i inauguracja, to jednak zyskaliśmy po punkcie i może się on okazać znaczący na koniec. My założyliśmy sobie przede wszystkim, żeby solidnie popracować w obronie całym zespołem i to się udało, bo zbyt wielu sytuacji nie sprokurowaliśmy przeciwnikowi. Czekaliśmy na swoje sytuacje, które były i w pierwszej połowie, i w drugiej. Nie ma tutaj czego żałować, wszyscy zawodnicy czekali z niepewnością, jak jesteśmy przygotowani. Uważam, że wszystko jest dobrze i teraz czas myśleć o następnej kolejce. Rozwieję jeszcze wątpliwości, które pewnie miały media, że będzie zmiana systemu gry i trener będzie po swojemu układał itd. Wyciągnęliśmy wnioski, bo graliśmy sparingi w różnym ustawieniu i podjęliśmy taką decyzję, żeby kontynuować tę trzyletnią pracę trenera Podolińskiego. Zespół, który mamy, jest już praktycznie zbudowany, doszła tylko wymiana napastnika, bo Cichocki już grał wcześniej w takim systemie, więc musimy dalej pójść w tym kierunku. Wiele błędów nie popełniliśmy, nauczyliśmy się wspólnie tego systemu gry. Ale tak jak mówię, system nie gra tylko zawodnicy i chwała im za dzisiejszy mecz, bo dali z siebie wszystko. Brakowało tego łutu szczęścia, bo byliśmy blisko zdobycia bramki, a nawet jedną zdobyliśmy, prawdopodobnie ze spalonego. Ja tej sytuacji nie mogłem ocenić z perspektywy ławki rezerwowych, ale na pewno chętnie obejrzę powtórkę.
Dolcan Ząbki - Arka Gdynia 0:0
Składy:
Dolcan Ząbki: Mateusz Kryczka - Mateusz Długołęcki, Piotr Klepczarek, Mateusz Cichocki, Szymon Matuszek, Tomasz Prejs (64' Kamil Mazek), Grzegorz Piesio, Adrian Łuszkiewicz, Damian Świerblewski (84' Damian Jakubik), Bartosz Wiśniewski, Tomasz Chałas (56' Patryk Mikita).
Arka Gdynia: Łukasz Skowron - Łukasz Kowalski, Michał Marcjanik, Krzysztof Sobieraj, Marcin Warcholak, Grzegorz Lech (61' Paweł Wojowski), Antoni Łukasiewicz, Bartosz Ława, Aleksander Jagiełło (90+3' Paweł Brzuzy), Antonio Calderon (77' Michał Nalepa), Paweł Abbott.
Żółte kartki: Patryk Mikita, Szymon Matuszek (Dolcan).
Sędzia: Zbigniew Dobrynin (Łódź).
Widzów: 700.