Janusz Matusiak gnębił Mirosława Jabłońskiego?

Czy Mirosław Jabłoński był gnębiony przez wiceprezesa Wisły Płock, Janusza Matusiaka? Jak donosi Przegląd Sportowy, niewykluczone, że taka sytuacja miała miejsce, a potwierdzają to osoby związane z klubem.

Gdy Janusz Matusiak pierwszy raz zawitał w siedzibie Nafciarzy, spytał odchodzącego prezesa Grzegorza Kępińskiego, kto był pomysłodawcą zatrudnienia na stanowisku trenera Mirosława Jabłońskiego. - Odpowiedziałem, że ja. Pan Matusiak był wyraźnie poirytowany faktem, że Jabłoński jest szkoleniowcem - powiedział były sternik płockiego klubu w rozmowie z Przeglądem Sportowym.

- Janusz Matusiak nigdy nie zapomniał Jabłońskiemu, że odsunął jego syna do drugiego zespołu. Dlatego postanowił powyżywać się na Jabłońskim, zanim go zwolnił - dodał inny działacz Nafciarzy.

Sam szkoleniowiec, który został zwolniony z Wisły po przegranym 0:3 meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała, nie wypowiada się na temat wiceprezesa Nafciarzy zbyt ciepło. - Kiedyś pan Matusiak wysłał nas do Kielc na mecz ligowy tego samego dnia, w którym rozgrywaliśmy spotkanie. Innym razem kazał, by na ważne spotkanie jechał z nami tylko jeden masażysta zamiast dwóch. A na początku swojej pracy w klubie powiedział mi, że do Wisły dołącza trzech zawodników: Chwastka, Gęślę i Brynkiewicza. A przecież w kontrakcie miałem zapis, mówiący o tym, że ostateczny wpływ na skład pierwszej drużyny mam tylko ja - powiedział Jabłoński.

Trójka wymienionych graczy zawitała do Płocka z SMS Łódź, w której Matusiak pełnił niegdyś funkcję dyrektora. Wisła nie musiała wprawdzie płacić odstępnego za żadnego z nich, jednak w kontraktach zawarto stosowne klauzule, na mocy których SMS otrzyma 40 procent sumy transferowej, gdy którykolwiek z tych piłkarzy odejdzie do kolejnej drużyny. - Tak rzeczywiście jest, ale nie widzę w tym nic niemoralnego - stwierdził Matusiak.

Komentarze (0)