Bartosz Rymaniak: Zwycięzców się nie sądzi

- Zwycięzców się nie sądzi. Piłka wpadła do siatki, sędzia uznał gola - mówi Bartosz Rymaniak z Cracovii, która w 4. klejce T-ME pokonała Koronę Kielce po golu z wyraźnego spalonego w 95. minucie gry.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
W 95. minucie piątkowego spotkania przy stanie 1:1 Łukasz Zejdler posłał w pole karne Korony dośrodkowanie, które na gola zamienił Marcin Budziński, zapewniając Pasom zwycięstwo i pierwsze ligowe punkty w sezonie. Kielczanie nie mieli szans na odpowiedź - tuż po golu sędzia Paweł Gil odgwizdał koniec meczu. Telewizyjne powtórki pokazały jednak, że "Budzik" był na wyraźnym spalonym.
- Zwycięzców się nie sądzi. Pięciu nas wbiegało na piłkę, co pokazuje, jak bardzo chcieliśmy zdobyć tego gola. Był spalony, nie było spalonego? To nie w mojej gestii, by komentować tę sytuację. Piłka wpadła do siatki, sędzia uznał gola - mówi Bartosz Rymaniak.

Dla 25-letniego obrońcy zwycięstwo z Koroną było premierowym w barwach Cracovii: - Każdy widział, jak zaczęliśmy sezon. Po trzech meczach mieliśmy zero punktów, choć w dwóch spotkaniach nawet prowadziliśmy. Cieszę się, że pokonaliśmy Koronę w takich okolicznościach, bo nawet po kontrowersyjnym rzucie karnym nie spuściliśmy głów, tylko dążyliśmy do zwycięstwa do samego końca. Po tym poznaje się charakter drużyny. Mam nadzieję, że rozpoczniemy tym marsz w górę tabeli.

Przed Pasami teraz wyjazdowy mecz ze Śląskiem Wrocław. Dla Rymaniaka jako byłego kapitana Zagłębia Lubin będzie to wyjątkowe spotkanie. - Na Śląsk pojedziemy po trzy punkty. Jeśli zespół wygrywa, to buduje się morale i wzrasta pewność siebie. Po tym zwycięstwie mamy spokojniejsze głowy - zapewnia obrońca Cracovii.

Robert Podoliński: Jestem przeszszęśliwy

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×