Ekipa Mirosława Jabłońskiego rozpoczęła mecz zdecydowanie lepiej od gości z Tychów. Bardzo aktywny na prawym skrzydle był duet Bucholc - Jegliński. Już w jednej z pierwszych akcji ten pierwszy mocno dośrodkował w pole karne i gdyby bramkarz gości nie wyszedł w porę z bramki kibice w Olsztynie mogliby cieszyć się z pierwszego gola. Z każdą minutą rosła przewaga gospodarzy, GKS ograniczał się do pojedynczych akcji. Kiedy wydawało się, że bramka dla Stomilu jest kwestią czasu, to jego bramkarz Piotr Skiba musiał wyciągać piłkę z siatki.
[ad=rectangle]
W 16. minucie w dość przypadkowej sytuacji obrońcy Stomilu nie potrafili wybić piłki z pola karnego. Ta trafiła na lewą stronę do kompletnie niepilnowanego Mateusza Mączyńskiego który uderzył precyzyjnie w lewy górny róg bramki olsztynian. Strata gola podziałała mobilizująco na gospodarzy, którzy zaczęli szturm na bramkę przeciwnika. W 19. minucie wychodzącego na dogodną pozycję Łukasza Jeglińskiego sfaulował Łukasz Bocian. Do piłki ustawionej 20 metrów do bramki podszedł Irakli Meschia i dośrodkował precyzyjnie wprost na głowę Tomasza Wełnickiego.
Stomil poszedł za ciosem i konsekwentnie oblegał bramkę rywali. W 28 minucie znowu dał znać o sobie Meschia, który ostro zacentrował w pole karne. Marek Igaz próbował wypiąstkować piłkę, jednak zrobił to na tyle nieudolnie, że ta trafiła prosto pod nogi Pawła Łukasika, który uderzył płasko po ziemi wprost do bramki tyszan. Po tym trafieniu jeszcze przez kilka minut gospodarze kontrolowali grę, od 35. minuty rywalizacja wyrównała się. Do końca pierwszej odsłony nie padła już żadna bramka i nic nie wskazywało na to, że losy meczu mogą się diametralnie zmienić.
Trener GKS-u Przemysław Cecherz nie pozostał obojętny na to co dzieje się z jego zespołem. W przerwie wykorzystał aż dwie zmiany. Niewidocznego Rutkowskiego zmienił Robert Dymkowski, a Paweł Smółka wszedł w miejsce Łukasza Bociana, który zaistniał w protokole meczowym głównie za sprawą żółtej kartki obejrzanej w pierwszej połowie. Zmiany przyniosły pożądany efekt, GKS notował więcej odbiorów i szybciej rozgrywał piłkę. Stomil wytrzymał ten zryw z początku drugiej odsłony i próbował ponownie ustawić grę pod siebie.
Jednak z każdą minutą piłkarze Jabłońskiego wyglądali coraz gorzej pod względem fizycznym. Nie wracali tak szybko za rywalami jak w pierwszej połowie. Dowodem tego były coraz groźniejsze akcje tyszan. W 56 minucie obrońcy z Olsztyna spóźnili się z kryciem i tylko wyjście z bramki Skiby i wybicie głową uratowało drużynę przed bramkową okazją dla gości. 10 minut później 25 metrów od bramki został sfaulowany gracz GKS-u a do piłki podszedł Maciej Kowalczyk. Napastnik wykorzystał złe ustawienie bramkarza Stomilu i strzałem po ziemi umieścił piłkę w siatce tuż przy lewym słupku bramki gospodarzy.
Do końca meczu wynik już nie uległ zmianie. Trener Mirosław Jabłoński wysłuchał próśb olsztyńskich fanów i wpuścił zmienników. Jednak zarówno Michał Trzeciakiewicz, Piotr Darmochwał jaki Yasuhiro Kato nie byli w stanie doprowadzić do strzelenia trzeciej, decydującej bramki. Po zaciętym, szczególnie w drugiej połowie meczu Stomil Olsztyn zremisował z GKS-em Tychy 2:2.
Stomil Olsztyn -GKS Tychy 2:2 (2:1)
0:1 Mateusz Mączyński 16'
1:1 Tomasz Wełnicki 19'
2:1 Paweł Łukasik 28'
2:2 Maciej Kowalczyk 65'
Składy:
Stomil: Skiba, Bucholc, Czarnecki, Wełnicki, Wełna, Jegliński, Szymonowicz, Piotr Głowacki ( Kato 84'), Paweł Głowacki, Meschia (81 Trzeciakiewicz), Łukasik
( Darmochwał 71').
GKS: Igaz, Radzewicz, Kopczyk, Masternak, Mączyński, Szczęsny (Ruskovsky 79') , Zganiacz, Bocian (46' Smółka), Rutkowski (46' Dymkowski, Wodecki, Kowalczyk.
widzów: 3000