W Kielcach nikt nie ukrywa dużego niezadowolenia po fatalnej w skutkach dla złocisto-krwistych pomyłce sędziego Pawła Gila oraz jego asystenta w meczu z Cracovią, i choć spotkanie to jest już historią, a przed Koroną kolejny mecz, to podczas środowej konferencji prasowej temat sprzed kilku dni powrócił. - Sędzia Gil cztery razy sędziował mecze moich drużyn i trzy razy przegrałem przez błędy jego asystentów albo właśnie osoby pana Gila. Myślę, że sztuką było tego spalonego nie zauważyć. To jest piłka stojąca, 94 minuta i nie sądzę, żeby sędzia boczny był tak zmęczony, by nie widzieć tego spalonego - powiedział Ryszard Tarasiewicz.
[ad=rectangle]
Gdyby sędzia nie uznał nieprawidłowo zdobytej bramki Marcina Budzińskiego kielczanie cieszyliby się z wywalczenia jednego punktu. - Nie wiem jakie będą tego konsekwencje, ale naprawdę poważnie się zastanawiam, i chyba tak zrobię, że podejdę do tych sędziów przed meczem, powiem dzień dobry i nie będę podawał ręki. Nie musimy się wcale klepać po plecach - stwierdził 52-letni trener.
- Wiem, że są różne sytuacje, szybka akcja, prostopadłe podanie. Ale gdy jest stojąca piłka to nie można się pomylić - kontynuował. Tuż po meczu 4. kolejki pojawiła się nieoficjalna informacja, że klub ze Ściegiennego wystąpi z prośbą o niewyznaczanie Pawła Gila do spotkań rozgrywanych przez Koronę. - Słyszałem coś na ten temat. Powiem szczerze, że nie wiem czy coś w tej kwestii zostało faktycznie podjęte.
- Nie sądzę żeby to była złośliwość ze strony sędziego Gila. Mam dwóch innych faworytów u których po wyrazie twarzy widzę, że robią to z satysfakcją. Pan Gil ma duże oczy i wydaje mi się, że jest to efekt pewnego przestraszenia - zakończył Tarasiewicz.