Śląsk Wrocław mimo iż po pierwszej połowie przegrywał spotkanie z Jagiellonią Białystok, to ostatecznie zdołał zwyciężyć 3:1. - Cieszę się bardzo z wyniku. Zagraliśmy bardzo dobry mecz od początku. Niektórzy się śmieją. Mieliśmy 58 proc. posiadania piłki w pierwszej połowie. Byliśmy cierpliwi, mieliśmy fantastyczną końcówkę. Myślę, że wygraliśmy zasłużenie. Chciałbym, żeby wszyscy mieli tyle cierpliwości, ile w sobotę wykazał mój zespół. I zasłużenie wygrał - mówił szkoleniowiec wrocławskiego zespołu.
[ad=rectangle]
Zawodnicy WKS-u do wyrównania doprowadzili po tym, jak rzut karny wykorzystał Sebastian Mila. W końcówce potyczki zielono-biało-czerwoni strzelili jeszcze dwa gole. - W przerwie chłopcom nie mówiłem, że mają coś zmieniać. Mieli dalej grać tak samo i to przyniosło efekty - zaznaczył Tadeusz Pawłowski.
Jedną bramkę dla Jagiellonii zdobył Mateusz Piątkowski, co ciekawe wychowanek aktualnego szkoleniowca WKS-u. - Mateusz grał u mnie w Polarze. Cieszę się, że strzelił przepiękną bramkę, bo sytuacja nie była łatwa, kąt był dosyć duży, dodatkowo był naciskany przez naszego obrońcę. Uderzył po długim rogu, tak jak uczymy naszych piłkarzy. Cieszę się, że jednak to moi chłopcy rozstrzygnęli mecz, a nie mój wychowanek - podsumował Tadeusz Pawłowski.