Termalica pokonała Sandecję, bo miała killera

Świetna skuteczność napastnika, ale też bardzo dobre spełnienie założeń taktycznych było kluczem do pierwszego zwycięstwa zespołu z Niecieczy w Nowym Sączu. Termalica wciąż prowadzi w I lidze.

Szkoleniowiec drużyny przyjezdnej miał po meczu dużo powodów do radości. Również dlatego, że Słoniki zwyciężyły po raz pierwszy w Nowym Sączu. - Niezmiernie cieszę się, że wygraliśmy to spotkanie. Historia dotychczasowych potyczek nie przemawiała za nami, ale zagraliśmy bardzo dobrze taktycznie. Kontrolowaliśmy mecz do momentu strzelenia przez Sandecję kontaktowego gola. Za chwilę drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartką ukarany został Dalibor Pleva i było to nieodpowiedzialne zachowanie. Trybuny ożyły, gospodarze złapali wiatr w żagle i ruszyli na nas ze zdwojoną siłą. Mimo, że graliśmy w dziesiątkę, bardzo dobrze się broniliśmy i wyprowadzaliśmy skuteczne szybkie ataki. Po jednym z nich Emil Drozdowicz skompletował hat-tricka i dał nam zwycięstwo, z przebiegu gry w pełni zasłużone - ocenił Piotr Mandrysz.
[ad=rectangle]
Nie byłoby tego sukcesu bez udziału strzelca trzech goli Emila Drozdowicza. - W każdej grupie są grupy i podgrupki. U nas Krzysiek Kaczmarczyk przyjaźni się z Emilem, a znają się jeszcze z gry w GKP Gorzów. Emil mu pozazdrościł tych 4 bramek i w Nowym Sączu nacisnął na kolegę i zaczął go doganiać. Bardzo mnie to cieszy, bo to zawodnik wkładający całe serce, stwarzający dobre sytuacje sobie lub kolegom. Napastników rozlicza się z goli, a on był w tym meczu prawdziwym killerem. Nie chciałbym określać go bohaterem, bo na to miano zasłużyła cała drużyna, która zagrała taktycznie tak, jak chciałem - podkreślił trener Termaliki.

Na przeciwnym biegunie była Sandecja, która zanotowała pierwszą ligową porażkę w obecnym sezonie. Gospodarze mieli duże problemy z konstruowaniem akcji ofensywnych, a jedynego gola strzelił dla nich Maciej Bębenek. Kapitan wykorzystał dośrodkowanie z rzutu wolnego Łukasza Grzeszczyka i trafił do siatki głową.

- Brakowało nam agresywności, graliśmy w słabym tempie i wolno myśleliśmy na boisku. Termalica dobrze broniła na własnej połowie. Popełniliśmy błąd, po którym straciliśmy pierwszą bramkę. Wcześniej Maciej Bębenek miał dwie okazje i może gdyby strzelił bramkę mecz potoczyłby się inaczej. Rywal grał dobrze taktycznie, ale zdołaliśmy wrócić do meczu i strzelić kontaktowego gola na 1:2. Niestety znów straciliśmy łatwo bramkę. Termalica wygrała zasłużenie, a my musimy podnieść głowy do góry i dalej pracować - stwierdził Jozef Kostelnik.

Komentarze (0)