W 46. minucie starcia czerwoną kartką za faul na Macieju Górskim ukarany został Daniel Kajzer. Golkiper zielono-czarnych musiał zejść do szatni, a między słupkami pojawił się pozyskany przed sezonem Oskar Rybicki. Zawody rozpoczął znakomicie, broniąc jedenastkę w wykonaniu Bartosza Niksińskiego. - Bramkarz czeka na taką chwilę. Zawsze muszę być gotowy, również wchodząc z ławki. Sam rzut karny to jednak loteria, nie oszukujmy się. Ten został słabo uderzony, dopisało mi szczęście i obroniłem - ze skromnością opisuje sytuację z 49. minuty 20-latek.
[ad=rectangle]
Do momentu utraty pierwszej bramki Rybicki bronił jak natchniony, a chwilę potem stadion ponownie oszalał z radości, gdy gola zdobył Dawid Jarka. - Gdy wchodzi się na boisko w takim momencie, to czuje się wsparcie kibiców. Adrenalina podskoczyła, a to zawsze pomaga. Nie chciałbym skupiać się na moim występie, bo i tak te interwencje niczego nie dały drużynie i zostaliśmy bez punktów - ubolewa bramkarz ROW-u Rybnik.
Gospodarzom wszystko posypało się w przeciągu 180 sekund. Najpierw do ich siatki trafił Arkadiusz Jędrych, później - Maciej Górski. Po końcowym gwizdku sędziego kibice podziękowali jednak swoim pupilom, którzy wykazali się siłą charakteru. - Chłopaki zostawili na boisku całe serce i tym bardziej boli ta porażka. Zabrakło trochę szczęścia, ale miejmy nadzieję, że to wszystko się odwróci i w następnych meczach może nam szczęście dopisze i też dostaniemy rzut karny - zastanawia się Rybicki, który nie może uwierzyć w ilość podyktowanych jedenastek przeciwko swojej ekipie. - Czwarty rzut karny przeciwko nam... Dziwna sprawa. Czerwona kartka też trochę kontrowersyjna. Myślę, że arbiter mógł pokazać żółtą. Trudno, gramy dalej - rozmyśla zawodnik.
Już w kolejnej potyczce Rybicki będzie bronił strzały piłkarzy Stali Stalowa Wola. Do tej pory przegrywał on rywalizację z Kajzerem i wystąpił tylko w wygranym spotkaniu Pucharu Polski z Siarką Tarnobrzeg (2:1). Tym razem stanie przed szansą zagrzania miejsca w bramce na dłużej. - Mamy z Danielem bardzo dobre relacje. On, jako pierwszy pomagał mi w Rybniku. Między nami jest czysta sportowa rywalizacja. Najważniejsze jest to, żeby drużyna nie traciła goli. Nieważne, kto będzie stał na bramce - dodaje Oskar Rybicki.
Po porażce ze Zniczem Pruszków zespół trenera Marcina Prasoła spadł na dwunaste miejsce w tabeli II ligi. Nie o taki rezultat chodziło graczom spadkowicza, którzy przecież nieźle zainaugurowali sezon. - Szkoda, że nie dowieźliśmy korzystnego wyniku do końca spotkania. W sobotę czeka nas już następny mecz. Nie ma nic lepszego, by się zrehabilitować. Trzeba dalej walczyć, bo czołówka nam ucieka, a my - wiadomo - chcemy grać o jak najwyższe cele w tym sezonie - przyznaje golkiper.