Oba zespoły od pierwszych minut nastawione były na ofensywną grę. Nikt nie zamierzał się bronić i nic dziwnego, bo stawką był fotel lidera pierwszej ligi. Znów aktywny w Widzewie był Marcin Robak. Wicelider klasyfikacji strzelców gola mógł zdobyć już w 4. minucie, kiedy po dośrodkowaniu z rzutu rożnego uderzał na bramkę Radosława Cierzniaka.
Łodzianie starali się grać szybki futbol, często zagrywając prostopadłe piłki do "Robaczka". Czujni byli jednak defensorzy gości, którzy raz po raz zakładali skuteczne pułapki ofsajdowe. Trzeba zaznaczyć, że były piłkarz Korony nie został zbyt miło przyjęty przez kibiców z Kielc, którzy m.in. skandowali: "Robak, k...e, ty miałeś grać w ekstraklasie". - Doszły do mnie te głosy. Ale skupiałem się na grze. Kibice myśleli, że nie odejdę do pierwszej ligi. Ale ja przypomnę, że Kielc wcale opuszczać nie chciałem - wspominał po spotkaniu.
W pierwszej połowie bramce Macieja Mielcarza najczęściej próbował zagrozić Edi Andradina. Nic w tym dziwnego, bo 28-letni golkiper jeszcze niedawno występował w Koronie. Z większości pojedynków obronną ręką wychodził jednak bramkarz łódzkiego klubu.
Bardzo groźną akcję goście stworzyli w 33. minucie po centrze Pawła Sobolewskiego. Na piątym metrze do futbolówki skakał Ernest Konon i zapewne skierowałby ją do siatki, gdyby nie interweniujący w ostatniej chwili Piotr Stawarczyk. "Stawar" powrócił do składu Widzewa po tym, jak w minionej kolejce pauzował za kartki.
Kilka sekund przed końcem pierwszej części gry znów ładną akcją popisał się Edi. Brazylijczyk potężnie uderzał na bramkę Mielcarza, który odbił piłkę do boku, gdzie czyhał już Konon. Był to piąty gol w tym sezonie 34-letniego napastnika. - Straciliśmy gola do szatni, a więc najgorszego z możliwych - żałował zawodnik.
Po przerwie łodzianie rzucili się do odrabiania strat. Dwukrotnie jednak piłkarze Widzewa (najpierw Napoleoni, potem Robak) znajdowali się na pozycjach spalonych, co nie uchodziło uwadze sędziego liniowego. Gospodarzom do wyrównania zabrakło centymetrów w 62. minucie. Po strzale Wojciecha Jarmuża, Cierzniak odbił piłkę przed siebie, ta trafiła do Ukaha, który z najbliższej odległości trafił w słupek.
Potem precyzja w zespole gospodarzy już nie zawiodła. Po zagraniu Napoleoniego, mierzonym strzałem z 18 metrów Robak doprowadził do remisu. W tej sytuacji bez szans był dobrze spisujący się tego dnia golkiper Korony. Bramka Robaka pozwoliła gospodarzom uwierzyć w zwycięstwo. Sporo ożywienia wprowadził rezerwowy Przemysław Oziębała, a do samego końca gola próbował zdobyć Napoleoni. Ale wynik się już nie zmienił...
Nie da się ukryć, że podział punktów to rezultat sprawiedliwy. Pierwsza połowa należała do gości, druga do gospodarzy. - Po przerwie spisywaliśmy się o wiele lepiej, byliśmy groźniejsi i graliśmy odważniej. Wiedzieliśmy, że nie możemy przegrać z Koroną - powiedział po meczu Piotr Stawarczyk. - W drugiej części gry zagęściliśmy środek pola, stosowaliśmy pressing, byliśmy bardziej skoncentrowani. I to wszystko przyniosło zamierzony efekt - dodał Łukasz Broź.
Widzew Łódź - Korona Kielce 1:1 (0:1)
0:1 - Konon 45+1'
1:1 - Robak 78'
Składy:
Widzew Łódź: Mielcarz - Łukasz Broź, Ukah, Stawarczyk, Lisowski (75' Oziębała), Budka (90+2' Bednar), Panka, Juszkiewicz, Jarmuż, Napoleoni, Robak.
Korona Kielce: Cierzniak - Sasin, Nawotczyński, Markiewicz, Bednarek, Kiełb, Wilk, Zganiacz, Sobolewski (87' Kal), Konon (72' Gawęcki), Edi (66' Nowak).
Żółte kartki: Budka (Widzew) oraz Bednarek (Korona).
Sędzia: Marcin Roguski (Warszawa).
Widzów: 4400 (gości: 270).
Najlepszy piłkarz Widzewa: Marcin Robak.
Najlepszy piłkarz Korony: Edi Andradina.
Piłkarz meczu: Edi Andradina.