[bullet=hop.jpg]
Franciszek Smuda i jego Wisła Kraków
W meczu 7. kolejki T-Mobile Ekstraklasy Wisła Kraków pokonała przed własną publicznością PGE GKS Bełchatów 1:0. To trzecie zwycięstwo Białej Gwiazdy z rzędu, dzięki czemu została liderem najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Sporym wygranym krakowskiego zespołu może być Franciszek Smuda. Były opiekun drużyny narodowej stworzył z Wisły groźny dla każdego zespół. W doskonałej formie znajduje się Semir Stilić, który znakomicie rozumie się z Pawłem Brożkiem. Do tego świetnie dysponowana jest defensywa Białej Gwiazdy. Niech świadczy o tym fakt, że powołanie do reprezentacji Polski po długiej przerwie otrzymał Maciej Sadlok. Wisła gra teraz tak, że aż chce się ją oglądać.
[ad=rectangle]
Warto odnotować też powrót kibiców i zorganizowanego dopingu na Reymonta 22. Po odwołaniu Jacka Bednarza z funkcji prezesa Wisły fani Białej Gwiazdy zakończyli trwający od marca bojkot i w piątkowy wieczór stawili się na stadionie im. Henryka Reymana w sile 16 832 osób. Wiślacy mogli liczyć na gorący doping i co ważne - z "młyna" przez pełne 90 minut nie padła ani jedna obelga.
Lato przy Roosevelta było niezwykle gorące. Z klubem pożegnali się kluczowi w poprzednim sezonie gracze Paweł Olkowski i Prejuce Nakoulma, a klub nie zarobił na nich złamanego grosza. Do tego wyszły na jaw potężne zaległości, jakie względem piłkarzy i trenerów. Te sięgają sięgają stycznia 2014 roku...
Problemy natury organizacyjno-sportowej nijak nie mają się jednak do formy zabrzańskiej drużyny na boiskach T-Mobile Ekstraklasy. Trójkolorowi od początku sezonu grają bardzo dobrze. Do szóstej kolejki byli niepokonani, tracąc zaledwie dwie bramki.
Nie jest tajemnicą, że jednym z głównych architektów świetnej formy śląskiej drużyny jest Robert Warzycha. Szkoleniowiec w Zabrzu musi pracować w konspiracji, bo nie ma licencji na pracę w Polsce. Do podjęcia kursu brakuje mu m.in. średniego wykształcenia, potwierdzonego maturą.
Charyzmatyczny szkoleniowiec tworzy pod Klimczokiem nową "Bandę Świrów". Leszek Ojrzyński do zespołu Górali ściągnął i odbudował już formę Macieja Korzyma. Do Podbeskidzia trafił już także Pavol Stano.
Podbeskidzie w samej ligowej tabeli plasuje się na czwartym miejscu i z kolejki na kolejkę pozytywnie zaskakuje swoją grą. W ostatniej tylko serii gier Górale ograli na własnym stadionie mistrza Polski z Warszawy. Sierpień dla Leszka Ojrzyńskiego jako opiekuna Podbeskidzia był wyjątkowy. Górale najpierw ograli 3:0 Ruch Chorzów, potem zwyciężyli z Zawiszą Bydgoszcz, zremisowali z PGE GKS-em Bełchatów, a ostatnio okazali się lepsi od Cracovii i Legii Warszawa. Na pięć meczów w tym miesiącu Podbeskidzie wygrało cztery, a jedno spotkanie zremisowało.
[nextpage] [bullet=bec.jpg]
Zdobywca Pucharu Polski naściągał na potęgę zagranicznych zawodników, którzy zupełnie nie potrafią się odnaleźć w naszej ligowej rzeczywistości. Głową zapłacił za to szkoleniowiec tego klubu, Jorge Paixao, którego zastąpił Mariusz Rumak.
Portugalski trener nie zaliczy przygody z polską T-Mobile Ekstraklasą do udanych. Po zdobyciu Superpucharu Polski i zwycięstwie nad Koroną Kielce 2:0 w pierwszej kolejce, potem przyszła seria sześciu porażek z rzędu. Teraz Paixao w Zawiszy już nie ma.
Rumak, były trener poznańskiego Lecha swój pobyt w Bydgoszczy w poniedziałek rozpoczął od spotkania z zespołem i przekazania kilku ważnych informacji. - Przede wszystkim nowy trener nam powiedział, że w zespole teraz wszyscy będą mówić po polsku - powiedział portalowi SportoweFakty.pl podstawowy bramkarz Grzegorz Sandomierski. - Dotyczy to także zawodników z Portugalii i Brazylii, którzy muszą się nauczyć naszego języka. Czy to sprawi, że Zawisza zacznie grać lepiej? Na razie postawa bydgoszczan w rozgrywkach ligowych była fatalna.
Portowcy lipiec kończyli jako czołowy zespół najwyższej klasy rozgrywkowej w naszym kraju. Teraz sytuacja jest zdecydowanie inna, bowiem szczecinianie plasują się na jedenastym miejscu w tabeli.
Po zwycięstwie ze Śląskiem Wrocław w drużynie Dariusza Wdowczyka coś się zacięło. Pogoń nie wygrała bowiem ostatnich pięciu meczów, a dwie niedawne potyczki zakończyły się wysokimi porażkami drużyny ze Szczecina. Nagle formę zatracił Adam Frączczak, błędy zaczęli popełniać defensorzy i Radosław Janukiewicz. Efekt jest taki, jaki jest. Portowcy sierpnia na pewno nie zaliczą do udanych.
Piłkarze Pogoni nie załamują się jednak i wierzą, że poprawią formę i po dwutygodniowej przerwie złapią wiatr w żagle. - Na pewno wina leży w nas, zawodnikach. Widocznie w ostatnich meczach nie potrafiliśmy grać na najwyższym poziomie i trzeba stuknąć się w pierś - przekonuje Janukiewicz. - Już nie z takich opresji wychodziliśmy. Na pewno zrobimy wszystko, aby Pogoń znowu zwyciężała - kończy.
Nic się nie zmieniło i Korona Kielce jak dołowała, tak dołuje. Nieźle wpakował się Ryszard Tarasiewicz, który nie potrafi jak na razie pchnąć kielczan w kierunku ścieżki zwycięstw. Złocisto-krwiści to jak na razie jedyny zespół w lidze, który w tym sezonie nie wygrał jeszcze meczu. Korona z jednym punktem znajduje się na ostatnim miejscu w tabeli.
Jak na razie jednak prezydent Kielc Wojciech Lubawski nie jest zwolennikiem zmiany trenera w Koronie. Momentem przełomowym w tej kwestii może być rezultat, pierwszego po reprezentacyjnej przerwie, spotkania z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Na taki ewentualny ruch ze strony działaczy bardzo niechętnie zapatrują się piłkarze Korony. - Wszyscy przegrywamy, wszyscy wygrywamy. To nie jest problem trenera, tylko nasz, bo to nie trener wychodzi na boisko, biega i popełnia błędy, tylko my piłkarze - stwierdził Paweł Golański. Były reprezentant Polski po sobotniej porażce był bardzo krytyczny wobec siebie i swoich kolegów. - Nie możemy zwalać na trenerów, sędziów, brzydką pogodę. Bierzemy to na swoje barki.
Szkoleniowiec złocisto-krwistych cieszy się dużym szacunkiem wśród swoich podopiecznych. - Jako kapitan mogę zapewnić, że cała szatnia wierzy w trenera Tarasiewicza. Zdajemy sobie sprawę, że wyniki nie przemawiają za nim, ale jak już wspomniałem to jest nasza wina, bo nie realizujemy jego założeń.
Tak fatalnego startu sezonu Korona nie miała jeszcze nigdy w historii. Świadomość powagi sytuacji wydaje się być w Kielcach bardzo duża. - Po siedmiu kolejkach nasza pozycja w tabeli jest tragiczna - przyznał "Golo".