W piątkowy wieczór nad Śląskiem przeszła duża ulewa. Nie inaczej było w Rybniku, co odbiło się na poczynaniach obu drużyn w pierwszych minutach spotkania. Na trudnym terenie lepiej odnajdywali się gospodarze, którzy zdominowali drugą odsłonę meczu. - W niektórych miejscach woda stała, ale boisko było bardzo dobrze przygotowane. Warunki były takie same dla obu stron, dlatego nie można upatrywać w tym przyczyny naszej porażki - uważa obrońca outsidera.
[ad=rectangle]
Do przerwy na tablicy widniał wynik 0:0 i nic nie zapowiadało demolki puławian, która trwała 11 minut! - Jeśli nadal gralibyśmy konsekwentnie tak jak w pierwszej połowie, to stworzylibyśmy sytuacje bramkowe. ROW ma wyższe aspiracje i musiałby się otworzyć, dążyć do strzelenia gola i w tym była nasza szansa na drugą połowę - analizuje Jędrzejczyk.
ROW Rybnik dwukrotnie trafił do siatki Jakuba Zolecha po stałych fragmentach gry. Przyjezdni nie upilnowali przeciwników w polu karnym po dograniach z rzutów rożnych. - Takie błędy przytrafiają się nam nie pierwszy raz. To kolejny mecz, w którym tracimy głupie bramki, wynikające z naszego złego ustawienia bądź nieporadności. Dlatego gospodarze wygrali zasłużenie - z przykrością stwierdza 24-latek.
Wiśle Puławy nie pomogła także obecność na ławce nowego opiekuna, którym w środę został Bohdan Bławacki. - Trener za krótko z nami pracuje. Myślę, że wszystko unormuje się w najbliższych dniach. Odbyliśmy dopiero trzy jednostki treningowe z nowym szkoleniowcem. Potrzebuje on czasu, tak samo jak my go potrzebujemy, by dostosować się do wymagań trenera - puentuje Jędrzejczyk.