W 50. minucie spotkania Orlando Sa dał Legii prowadzenie, wykorzystując prostopadłe podanie Helio Pinto, ale i swoją pozycję spaloną, której nie zauważył sędzia asystent Szymona Marciniaka.
[ad=rectangle]
- Decyzja o spalonym wydawała się bardzo łatwą do podjęcia, bo Orlando Sa był mocno wychylony za linię spalonego - mówi Dudka, ale przyznaje równocześnie, że Legia była lepsza: - To Legia grała w tym meczu swoją piłkę, kontrolowała to spotkanie. My mieliśmy może dwie dobre okazje. Pewnie gdybyśmy to my wyszli na prowadzenie to byłby inny mecz i inny wynik, ale nie mieliśmy pomysłu na grę, a w końcówce spotkania byliśmy już rozbici.
- Boli ta porażka, ale trzeba myśleć optymistycznie. Mamy przecież tylko jeden punkt straty do legionistów. Głowa do góry - został cały sezon - dodaje Dudka.
W podobnym tonie wypowiadali się inni wiślacy. Każdy oczekiwał, że dalej będzie jedynym niepokonanym zespołem w lidze, ale trzeba jak najszybciej zapomnieć o tym meczu i myśleć o tym co będzie w środę, a potem już o derbach. Nie będziemy mieć czasu na rozpamiętywanie. Zresztą nie powinniśmy tego robić - mówi Alan Uryga.
- Legia odrobiła pracę domową, wiedziała jak przygotować się do tego meczu, a my nie stanęliśmy na wysokości zadania. Legia jest klasowym bardzo dobrze poukładanym taktycznie zespołem. Zniwelowała nasze atuty i szczególnie w drugiej połowie było nam ciężko - komentuje Łukasz Garguła i dodaje: - Dobrze, że po takim meczu, w którym przegraliśmy 0:3, będzie okazja do szybkiej rehabilitacji. W środę gramy w Pucharze Polski. Ten tydzień jest dla nas ciężki, bo po pucharze czekają nas derby, ale najpierw koncentrujemy się na meczu z Lechem.