Podopieczni Pawła Janasa po ostatniej przegranej z Arką Gdynia spadli aż na 5. pozycję w tabeli i za wszelką cenę będą chcieli zdobyć w najbliższym czasie komplety punktów. Pierwszą dobrą okazją, która może umożliwić wykonanie tego zadania jest właśnie pojedynek z białostocką Jagiellonią. Mimo, że faworytami są gospodarze, to należy pamiętać, że w zespole gości gra były bramkarz PGE GKS Piotr Lech, który dysponuje ogromną wiedzą na temat tego zespołu, co może dla bełchatowian oznaczać poważne tarapaty. Patrząc na to z drugiej strony, w Bełchatowie nikt nie powinien się zbytnio zamartwiać, ponieważ szczytową formą popisuje się Łukasz Garguła, a Carlo Costly miał duży wkład przy bramce w spotkaniu reprezentacji Hondurasu z Meksykiem. Nie zapominajmy jeszcze o Mariuszu Ujku, który po wyleczeniu kontuzji na każdym kroku udowadnia, że jest jednym z kluczowych zawodników strzelając piękne bramki. Również Dawid Nowak osiągnął życiową formę, a bój o niego rozpoczęły największe polskie kluby. Janas dysponując praktycznie wszystkimi piłkarzami będzie miał chyba problem kogo wystawić w podstawowym składzie, a kogo posadzić na ławce. Z bilansu spotkań wyraźnie widać, że w przeciągu 15 lat Jagiellonia zdołała tylko raz wygrać z PGE GKS, a trzy razy udało jej się zremisować. Pozostałe dziesięć spotkań wygrywali zawsze "górnicy".
Jagiellonia Białystok to obok Legii Warszawa największe "zagłębie" zagranicznych piłkarzy. W kadrze całego zespołu można doszukać aż jedenastu zawodników pochodzących z innych krajów. Ku ironii niektórym może się to skojarzyć z Pogonią Szczecin, która swojego czasu miała zespół w skład którego wchodzili prawie sami Brazylijczycy. Takie porównania nie mają jednak sensu, ponieważ drużyna Michała Probierza w lidze radzi sobie nie najgorzej. Zastanawia jednak fakt, że od jedenastu meczów stosują oni dziwną taktykę, a mianowicie grają systemem "remis - zwycięstwo - remis". Na pewno jednym z najmocniejszych punktów jest przekazanie drużynie przez wcześniej wspomnianego Lecha informacji na temat gry obronnej PGE GKS, co może okazać się kluczem do sukcesu. Jagiellonia na półmetku rozgrywek idealnie wpasowała się w połowę tabeli z dorobkiem 18 punktów. Jednym z Brazylijczyków, którzy mogą straszyć defensywę Bełchatowa jest Hermes, były klubowy kolega Marcina Drzymonta za czasów gry w Koronie Kielce. Również w tym przypadku można się spodziewać, że obaj panowie przekażą w swoich klubach informacje na swój temat, co pozwoli trenerowi lepiej przygotować zespół do meczu. Dla wielbicieli statystyk warto podać informację, że Jagiellonia takiej passy jak obecnie nie miała od 19 lat i nie można zaprzeczyć, że są rewelacją rozgrywek. Wszystko za sprawą tego, że od ośmiu spotkań w ekstraklasie zawsze zdobywają co najmniej jeden punkt. Patrząc z innej perspektywy dojdziemy do wniosku, że grają oni bardzo słabo na wyjazdach, co mogą wykorzystać bełchatowianie i przerwać dobrą passę białostockiego zespołu.
To czy górą będą Polacy czy obcokrajowcy przekonamy się już w sobotnie popołudnie i po tym spotkaniu powinniśmy już mniej więcej zobaczyć zarys tabeli i dorobek poszczególnych zespołów, z którym prawdopodobnie przezimują.
PGE GKS Bełchatów - Jagiellonia Białystok / sob 22.11.2008 godz. 14:15
Przewidywane składy:
PGE GKS Bełchatów: Kozik - Jarzębowski, Wróbel, Pietrasiak, Rachwał, Kuklis, Gol, Cetnarski, Fonfara, Garguła, Nowak, Ujek.
Jagiellonia Białystok: Lech - Król, Skerla, Staňo, Lewczuk, Szczot, Matuszek, Hermes, Arifović, Zawistowski, Pešír.
Sędzia: Robert Małek (Zabrze).