Zawisza Bydgoszcz nie miał szans na korzystny wynik w Poznaniu i poległ aż 2:6. - Zdawaliśmy sobie sprawę jak ważny mecz nas czeka. Dawno już nie wygraliśmy i naprawdę się cieszymy, że w końcu spisaliśmy się nieźle. Jednak nawet to spotkanie pokazało, że czeka nas jeszcze dużo pracy. Znowu nie obyło się bez strat - przyznał Szymon Pawłowski.
W środę Kolejorza czeka następne wyzwanie - starcie 1/16 finału Pucharu Polski z Wisłą Kraków. W tych rozgrywkach poznaniacy kilkakrotnie w ubiegłych latach zawodzili, więc szczególnie zależy im na awansie. - To dla nas bardzo ważny mecz. Zagramy u siebie, tym bardziej chcemy przejść do kolejnej rundy. Ten tydzień będzie dla nas ciężki, ale zamierzamy zwyciężyć zarówno z Białą Gwiazdą, jak i później w ekstraklasie z Legią Warszawa - dodał skrzydłowy.
[ad=rectangle]
W pojedynku z Zawiszą Lech zachwycił dopiero po przerwie. W pierwszej połowie - choć prowadził już 2:0 - pozwolił rywalowi wyrównać. - Po tych dwóch golach na początku nikt nie zakładał, że losy potyczki są rozstrzygnięte. Wkradła się jednak dekoncentracja i przeciwnik odrobił straty. Najważniejsze jest natomiast to, że właściwie zareagowaliśmy, bo jeszcze przed przerwą odzyskaliśmy prowadzenie. Druga połowa wyglądała zupełnie inaczej. Tuż po czerwonej kartce dla Andre Micaela trafiliśmy na 4:2 i następne gole były już kwestią czasu - stwierdził Pawłowski.
Głód bramek w szeregach wicemistrza Polski był w sobotę ogromny. - Staraliśmy się po prostu realizować założenia, bez względu na wynik. Pojawiła się dobra okazja, by to co ćwiczymy na treningach wreszcie przełożyć na mecz. Fajnie, że przynajmniej częściowo udało się to zrealizować. Liczę jednak, że w następnych spotkaniach będzie jeszcze lepiej, zwłaszcza że w końcu zaliczyliśmy przełamanie, które było nam bardzo potrzebne - zaznaczył.