Obie ekipy spotkanie rozpoczęły spokojnie, nastawiając się na wzajemne badanie sił. Żaden z zespołów nie podjął decyzji o przeprowadzeniu frontalnego ataku, a jako pierwsi poważniej bramce rywali zagrozili goście. W 8. minucie futbolówka wpadła nawet do siatki Dusana Kuciaka, ale Szymon Pawłowski w momencie podania z głębi pola znajdował się na pozycji spalonej.
[ad=rectangle]
Mistrzowie Polski Kolejorzowi odgryźli się kilka chwil później. Prawym skrzydłem na przebój ruszył Michał Żyro, zagrywając piłkę wzdłuż linii bramkowej do Michała Kucharczyka, któremu po rozpaczliwym wślizgu do szczęścia zabrakło centymetrów. Gospodarze nie spoczęli na laurach, ruszając za ciosem. Przewaga Wojskowych rosła z minuty na minutę, optyczne wrażenia nie niosły jednak za sobą zagrożenia pod polem karnym Macieja Gostomskiego.
Z marazmu stadion przy Łazienkowskiej wyrwał dopiero... gol Lecha. Poznaniacy do siatki trafili dość przypadkowo. Po rzucie rożnym ostro bitym przez Barry'ego Douglasa w polu karnym gospodarzy powstało ogromne zamieszanie, a najlepiej odnalazł się w nim Marcin Kamiński, który strzałem z bliskiej odległości umieścił futbolówkę w siatce.
Pierwszy od dwóch lat gol strzelony przez Kolejorza w stolicy podziałał na Legię jak płachta na byka. Warszawiacy z miejsca rzucili się do odrabiania strat, ambicja i zaangażowanie jednak nie owocowały. Lech był za to zabójczo skuteczny. W 39. minucie przy próbie strzału z linii pola karnego skiksował Szymon Pawłowski, piłka spadła w polu karnym pod nogi Dariusza Formelli, a ten strzałem przy krótkim słupku obok stojącego jak słup soli Dossy Juniora trafił do siatki.
Podopieczni Macieja Skorży jeszcze przed przerwą mogli wbić do legijnej trumny kolejny gwóźdź. Kilka chwil po bramce Formelli po indywidualnej akcji sam przed Kuciakiem znalazł się Kasper Hamalainen, do oddania strzału zbierał się jednak długo i nieporadnie, a futbolówka po jego uderzeniu minęła ostatecznie długi słupek.
Drugą połowę od huraganowych ataków rozpoczęli miejscowi. Gospodarze nawet na moment nie spuszczali z tonu, ich ataki przypominały jednak bicie głową w mur. Lechici grali ambitnie i odważnie, wytrącając Legii z rąk większość atutów. Za każdym razem, kiedy jeden z Wojskowych był już blisko wykreowania dobrej sytuacji strzeleckiej, w ostatniej chwili zatrzymywał go znakomicie interweniujący rywal.
Szczęścia dopisało miejscowym dopiero na kwadrans przed finałową syreną. Na dośrodkowanie z lewego skrzydła zdecydował się wówczas Tomasz Brzyski, dogranie nie było jednak wystarczająco dopieszczone i futbolówka... wpadła do bramki Gostomskiego. Zaskoczony Lech już chwilę później mógł zostać ukarany po raz kolejny, piłka po woleju Miroslava Radovicia nieznacznie minęła jednak spojenie słupka z poprzeczką.
Gospodarze rzucili do ataku wszystkie siły, w pewnym momencie grę z autu rozpoczynał nawet Kuciak. Wysiłki Wojskowych przyniosły skutek w 90. minucie. Po znakomitej centrze Brzyskiego z rzutu wolnego pojedynek główkowy w polu karnym wygrał Dossa Junior, celnym strzałem głową zapewniając swojej drużynie zasłużony punkt.
Legia Warszawa - Lech Poznań 2:2 (0:2)
0:1 - Marcin Kamiński 33'
0:2 - Dariusz Formella 39'
1:2 - Tomasz Brzyski 76'
2:2 - Dossa Junior 90'
Legia: Dusan Kuciak - Łukasz Broź, Dossa Junior, Jakub Rzeźniczak, Tomasz Brzyski - Michał Żyro, Ivica Vrdoljak, Tomasz Jodłowiec, Ondrej Duda (75' Marek Saganowski), Michał Kucharczyk (46' Orlando Sa) - Miroslav Radović.
Lech: Maciej Gostomski - Tomasz Kędziora, Marcin Kamiński, Hubert Wołąkiewicz, Barry Douglas - Dariusz Formella (70' Muhamed Keita), Łukasz Trałka, Maciej Wilusz, Kasper Hamalainen (79' Szymon Drewniak), Szymon Pawłowski - Dawid Kownacki (87' Luis Henriquez).
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń).
Kartki: Łukasz Broź, Dossa Junior (Legia) oraz Tomasz Kędziora, Maciej Gostomski, Maciej Wilusz, Barry Douglas (Lech).
Widzów: 25 934.
[event_poll=28281]