Czarny tydzień Wisły Kraków - trzy porażki i zero z przodu

W ciągu tygodnia piłkarze Wisły Kraków przeszli drogę z nieba do piekła - niepokonany do 9. kolejki T-Mobile Ekstraklasy zespół Franciszka Smuda w siedem dni poniósł trzy prestiżowe porażki.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Biała Gwiazda świetnie rozpoczęła sezon, a po 7. kolejce wskoczyła na fotel lidera T-ME, na którym nie było jej od maja 2011 roku. Na szczycie krakowianie utrzymali się jednak tylko przez jedną kolejkę, bo po 9. serii i zwycięstwie w bezpośrednim pojedynku zluzowała ich Legia Warszawa.
Wojskowi jako pierwsi w sezonie znaleźli sposób na niepokonaną wcześniej ekipę Franciszka Smudy. Trzy dni po porażce w klasyku Wisła odpadła z Pucharu Polski z Lechem Poznań. Mając na horyzoncie 188. derby Krakowa, "Franz" wystawił przy Bułgarskiej mocno rezerwowy skład, oszczędzając najważniejszych zawodników, ale manewr ten nie opłacił się, bo w Świętej Wojnie górą była Cracovia.W siedem dni Wisła przegrała trzy prestiżowe pojedynki z najważniejszymi dla niej rywalami, nie zdobywając ani jednej bramki, a tracąc sześć. Po dwóch ligowych przegranych Biała Gwiazda spadła z podium na 5. miejsce i choć wciąż ma ledwie dwa punkty straty do prowadzącej Legii, to optymistyczne nie jest to, jak zaprezentowała się w meczach z Wojskowymi i Pasami.
- To całkiem nieudany tydzień w naszym wykonaniu. Derby to był mecz walki, nie było wielu sytuacji. Tak naprawdę żadna z drużyn na zwycięstwo nie zasługiwała - mówi po derbach Krakowa Dariusz Dudka. - Od początku sobie mówiliśmy, żeby grać w piłkę, a nie walczyć z przeciwnikiem, ale nie potrafiliśmy sobie jednak z tymi poradzić. Mieliśmy słaby tydzień i przegraliśmy wszystko - dodaje 65-krotny reprezentant Polski.

- Nie pamiętam, kiedy czułem się po meczu tak jak teraz... Długo to nie zejdzie. Nie tak to sobie wyobrażaliśmy. Jakby nie patrzeć na ostatnie wyniki, to są to trzy porażki z rzędu. Coś się delikatnie zacięło, ale głów nie spuścimy. Trzeba się podnieść i udowodnić już w piątek, że potrafimy wrócić na właściwe tory - mówi Maciej Sadlok.

Przy Kałuży 1 rozczarował Paweł Brożek, którego obrona Cracovii wyłączyła z gry. - Nie potrafiliśmy stworzyć klarownej sytuacji. Jest z tym pewien problem od trzech spotkań i zdajemy sobie z tego sprawę. Nie tak to miało wyglądać. Ten tydzień miał być tygodniem prawdy, a okazał się dla nas bardzo bolesny - nie ukrywa "Brozio". - Wiemy, że zawiedliśmy kibiców. Teraz mamy parę dni na to, by wyciągnąć wnioski i wrócić to tej gry, którą prezentowaliśmy wcześniej . Graliśmy wtedy skutecznie i stwarzaliśmy sytuacje, natomiast w ostatnich meczach w sumie stworzyliśmy dwie, trzy sytuacje. To za mało, by wygrać na Cracovii i z Legią. W takich meczach dużą rolę odgrywa to, co się dzieje w głowach. Nie przypominam sobie, byśmy w tak prostych sytuacjach tracili w taki sposób piłkę. Musimy popracować nad formą stricte piłkarską, ale również nad psychiką - kończy Brożek.



Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×