- Zrzuciłem 10 kilo - mówił Sebastian Mila po tym, jak Tadeusz Pawłowski nakazał mu zrzucenie wagi. Teraz pomocnik gra doskonale, trafił do reprezentacji Polski, strzelił gola Niemcom i od kilku dni jest praktycznie bohaterem narodowym. Sam Mila na każdym kroku podkreśla, jak wiele zawdzięcza Pawłowskiemu oraz swojej narzeczonej i dietetyczce, które pomagały mu w doborze i przygotowaniu odpowiedniego jedzenia. Teraz natomiast problem z wagą ma inny zawodnik WKS-u, Tom Hateley.
[ad=rectangle]
Anglik jest synem Marka Hateleya, byłego gracza m.in. Milanu i Monaco i wnukiem Tony'ego Hateleya, byłego piłkarza m.in. Chelsea i Liverpoolu. W Śląsku ten zawodnik ma jednak spore problemy z miejscem w wyjściowym składzie. - Lubię spojrzeć w oczy i obserwuję zawodników, jak przedstawiam skład. Jak Tom nie gra, to on coś tam pod nosem mruczy czy głową kiwa. Takie jest życie - mówi szkoleniowiec zielono-biało-czerwonych. - Nie chcę rozwijać jego tematu, ale Tom moim zdaniem powinien być trochę szczuplejszy. Nad tym będziemy pracować w najbliższym czasie - dodał Tadeusz Pawłowski z uśmiechem na ustach, przy okazji żartując, że wzorem Sebastiana Mili i Hateley trafi do drużyny narodowej.
Hateley jest defensywnym pomocnikiem. W Śląsku nie brakuje zawodników, którzy mogą grać na tej pozycji. W tym sezonie zazwyczaj w podstawowym składzie wychodzą Krzysztof Danielewicz i Lukas Droppa. Ten drugi z Piastem Gliwice w sobotę jednak nie zagra, bowiem musi pauzować za nadmiar żółtych kartek. Wiadomo, że jego miejsca nie zajmie Tomasz Hołota, który będzie pełnił rolę stopera.
- Wystawiłem Tomka Hołotę w pomocy w sparingu w Brzegu i zobaczyłem, że jego gra w drugiej linii to jeszcze za mało dla mnie. Będzie grał na stoperze. Będziemy szukali innych rozwiązań. Jest możliwość wystawienia Hateleya, Calahorro, albo zaryzykujemy bardziej ofensywnie. Jeszcze mogę Machaja cofnąć i środkowego napastnika wprowadzić. Będziemy chcieli wygrać, zdominować przeciwnika - wyjaśnia Pawłowski.
- Potrzebuję zawodników, którzy grają w piłkę. Naturalnie są bardzo potrzebni walczący, ale najważniejszą rzeczą w domu jest atak pozycyjny. Żebyśmy sobie dali z tym radę, to muszę mieć chłopców, którzy nie będą przyjmować piłki i obracać się do tyłu, szukać pasywnych podań. Chcę, żeby jak najwięcej piłek było granych do przodu. Będę preferował ofensywny styl gry. Tomek Hołota zagra na pewno w obronie. Myślę, że jak zawsze wybierzemy optymalny wariant, który nam pozwoli osiągnąć korzystny rezultat, czyli zwycięstwo - podsumowuje.