Śląsk Wrocław ma swoją filozofię gry: "Jest naszym znakiem firmowym"

- Nasza filozofia cały czas się nie zmienia. Chodzi o ofensywną grę, która jest znakiem firmowym - mówią w Śląsku Wrocław. W sobotę zespół Tadeusza Pawłowskiego zmierzy się z Lechią Gdańsk.

W sobotę Lechia Gdańsk podejmować będzie Śląsk Wrocław. Zespół Tadeusza Pawłowskiego to w tej chwili absolutna czołówka T-Mobile Ekstraklasy. O ile na własnym stadionie zielono-biało-czerwoni są niepokonani, to już na wyjazdach radzą sobie nieco gorzej. We Wrocławiu nikt nie zamierza jednak zmieniać stylu gry wypracowanego przez drużynę WKS-u. - Myślę, że jakbyśmy przeanalizowali wcześniejsze mecze, które graliśmy - i przeciwko Legii Warszawa, Górnikowi Łęczna i tak dalej, to wydaje się, że nasza filozofia jest bardzo podobna. Oczywiście czasami może to wyglądać inaczej, bo na przykład przeciwny zespół bardziej przykłada uwagę do gry defensywnej. Wtedy musimy się mocno napracować i niektórym się wydaje, że to Śląsk słabo gra. Nie do końca się zgadzam z tymi opiniami, bo ten atak pozycyjny musi być bardzo cierpliwy i trzeba go przygotowywać składnie - mówi drugi trener wrocławian, Paweł Barylski.
[ad=rectangle]
Śląsk ma prezentować ofensywny styl gry i tak też robi. - Nasza filozofia cały czas się nie zmienia. To posiadanie piłki, szukanie gry do przodu, piłek prostopadłych. Chodzi o ofensywną grę, która jest myślę, że znakiem firmowym. Tego będziemy się trzymać przez cały czas - podkreśla trener.

Mimo dobrej dyspozycji w ostatnich meczach, we Wrocławiu czują respekt przed Lechistami. - Patrząc na zespół Lechii Gdańsk, trzeba patrzeć na indywidualności. Są tam zawodnicy na dobrym poziomie. Mam na myśli Colaka, Makuszewskiego, Borysiuka, Łukasika, Janickiego, Lekovicia. To są gracze, którzy na pewno mają duże umiejętności indywidualne. Na to będziemy musieli zwrócić uwagę i do tego dobrze się przygotować. Nie ma żadnej myśli o tym, że to będzie łatwy czy przyjemny mecz. Musimy się przygotować bardzo poważnie do tego spotkania, zresztą tak, jak do każdego przeciwnika. Liga polska pokazuje, że różnice między miejscem trzynastym, a pierwszym, wcale nie są duże - podsumowuje Paweł Barylski.

Komentarze (0)