We wtorek Ludovic Obraniak wziął udział w pierwszym oficjalnym meczu Werderu Brema w obecnym sezonie. Zagrał w spotkaniu Pucharu Niemiec z Chemnitzer FC tylko dlatego, że doszło do zmiany szkoleniowca, a następca Robina Dutta Viktor Skripnik postanowił dać czystą kartę każdego podopiecznemu.
[ad=rectangle]
- To był mój pierwszy występ od 25 marca i meczu z Wolfsburgiem. Po cichu liczyłem, że znajdę się w wyjściowym składzie, ale i tak nie mogę narzekać. Trener Dutt zdecydował, że nie będę grał, chociaż ciężko pracowałem na treningach i nic nie można mi zarzucić. Nie wiem, dlaczego tak postąpił, ale były to przyczyny wyłącznie pozasportowe. Nigdy niczego mi nie wyjaśnił, a moją rolą nie było się dopytywać - wyjaśnia na łamach Bildu.
Nie jest tajemnicą, że "Ludo" został odstawiony na boczny tor po tym, jak w sierpniu przyznał na łamach mediów, iż chętnie zmieniłby barwy klubowe. - Słowa o transferze dużo mnie kosztowały. Już wcześniej grałem niewiele, a jeśli to był dodatkowy powód, jest mi przykro. Nie widzę nic złego w wypowiedziach na ten temat - tłumaczy 29-latek.
- Nie liczyłem na zwolnienie Dutta, ponieważ nikomu źle nie życzę. Z trenerem Skripnikiem jeszcze nie rozmawiałem, ale jestem do jego dyspozycji. Konkurencja w drużynie jest spora, każde daje z siebie to co najlepsze i nikt nie może być pewny miejsca w składzie. To, że długo nie grałem, na pewno mi nie pomaga. Liczę jednak, że wrócę na właściwą ścieżkę - zapowiada "Ludo", który w sobotę może wystąpić przeciwko FSV Mainz.