PE: Piast wygrał dzięki Olszewskiemu - relacja z meczu Śląsk Wrocław - Piast Gliwice

Mało kto podejrzewał, że Śląsk Wrocław po raz trzeci w tym sezonie przegra z Piastem Gliwice. Obydwa zespoły zagrały w rezerwowych składach, ale to gliwiczanie na boisku prezentowali się korzystniej. Dzięki zwycięstwu Piasta, a także remisowi Wisły Kraków z Cracovią zarówno Śląsk, jak i zespół z Gliwic awansują do kolejnej fazy tych rozgrywek.

Artur Długosz
Artur Długosz

Już od pierwszych minut widać było, że bramkarz wrocławskiego zespołu nie jest w najlepszej dyspozycji. W drugiej minucie Olszewski tak wybijał piłkę, że ta trafiła prosto pod nogi Stanisława Wróbla Gracz Piasta nie namyślał się ani przez chwilę i od razu uderzył - na szczęście dla wrocławian obok słupka. W 7. minucie strzelał Marek Gancarczyk jednak jego uderzenie zostało zablokowane. Piłkarze obydwu zespół nie stwarzali sobie zbyt wielu okazji. Spotkanie przypominało raczej typowy sparing. Piast starał się atakować, Śląsk czekał na błąd rywali.

W 17. minucie to jednak gliwiczanie doczekali się błędu gospodarzy, a raczej nie kogo innego jak Andrzeja Olszewskiego. Piłkę w pole karne wrzucał Tomasz Podgórski, bramkarz Śląska wybił ją przed siebie, czekał na nią już Piotr Prędota, który spokojnie płaskim strzałem umieścił ją w bramce. Gliwiczanie wyszli na sensacyjne prowadzenie. Wrocławianie po straconej bramce co prawda ruszyli do ataku, ale nie potrafili oddać skutecznego i celnego strzału. Mnożyła się niedokładność, zarówno u jednego, jak i u drugiego zespołu. W 25. minucie znów było groźnie przed bramką Śląska. Zbigniew Wójcik podawał do Olszewskiego, ten nie był zbytnio zainteresowany wybiciem piłki, więc Wójcik postanowił jednak zrobić to samemu.

W 35. minucie główkował Łukasz Krzycki - obok słupka. W 38. minucie w końcu z dobrej strony pokazał się Olszewski, który w bardzo ładny sposób obronił uderzenie Marcina Radzewicza. Tuż przed przerwą z ostrego kąta strzelał napastnik Śląska. Była to bardzo ładna akcja wrocławian, lecz piłka zatrzymała się tylko na bocznej siatce.

Od początku drugiej połowy ze zdecydowaną ofensywą ruszyli gospodarze. - Jak się pierwszą połowę chodzi to w drugiej trzeba chociaż trochę pobiegać - mówił po meczu Ryszard Tarasiewicz, szkoleniowiec WKS-u. Wrocławianie w końcu zaczęli przeprowadzać akcje skrzydłami, co przynosiło spore zagrożenie pod bramką Jakuba Szmatuły. W 51. minucie groźnie strzelał Vuk Sotirović, chwilę później strzelał Vladimir Cap, a potem Szmatuła zdjął piłkę z głowy Wójcikowi.

Śląsk atakował, gliwiczanie nie potrafili stworzyć zagrożenia pod bramką gospodarzy, aż do momentu w którym sprokurował je nie kto inny jak... Andrzej Olszewski, któremu w 56. minucie przydarzył się kiks w polu karnym, po którym bramkarz przewrócił się na piłce... Goście nie wykorzystali jednak tej sytuacji.

W 60. minucie piłkarze ze stolicy Dolnego Śląska wyrównali losy meczu. Mimo dużej ilości graczy w polu karnym Marek Gancarczyk znalazł miejsce i umieścił piłkę w siatce. Gliwiczanie odpowiedzieli w 68. minucie, kiedy z około 20 metrów strzelał Marcin Folc. Strzał obronił bramkarz Śląska. W 72. minucie Gancarczyk stanął przed szansą na wyprowadzenie Śląska na prowadzenie. Po podaniu od Kamila Bilińskiego Gancarczyk wbiegł w pole karne, w sytuacji sam na sam trafił prosto w Szmatułę. Do kopii tej akcji doszło w 81. minucie. Znów podawał Biliński, tyle że do Remigiusza Sobocińskiego. Ten także trafił prosto w bramkarza Piasta. W 84. minucie wrocławianie powinni strzelić druga bramkę. Dlaczego jej nie zdobyli? O to należy pytać tylko Petra Pokornego, któremu po rzucie rożnym piłka spadła prosto pod nogi. Z odległości czterech metrów obrońca Śląska strzelił wysoko nad poprzeczką!

To, co zdarzyło się w 84. minucie kibice we Wrocławiu, a także Andrzej Olszewski zapamiętają na długo. Golkiper Śląska tak wybijał piłkę, że trafił nią prosto w Marcina Folca. Ten ją spokojnie przyjął, opanował i uderzył. Olszewski nie zdołał obronić. Bramkarz Śląska reklamował jeszcze zagranie ręka napastnika Piasta, ale sędzia był nieugięty. Fatalne w tej akcji zachował się Andrzej Olszewski, któremu kibice z wysokości trybun odśpiewali: Olszewski koniec kariery. Ciekawe, czy ten właśnie zawodnik dostanie jeszcze od Ryszarda Tarasiewicza szansę na występ w barwach Śląska.

Więcej bramek w tym spotkaniu już nie padło. Wrocławianie osiągnęli swój cel i awansowali do następnej rundy. Nie sprawdziły się zapowiedzi Janusz Gancarczyka, który po meczu z Wisłą Kraków mówił: - Na pewno wygramy z Piastem. Grający rezerwowym składem Śląsk nie potrafił pokonać drużyny z Gliwic. Na pewno głównym winowajcą porażki jest Andrzej Olszewski, który w środę interweniował bardzo niedokładnie. - Awansowaliśmy do następnej rundy. To jest najważniejsze - stwierdził Tarasiewicz.

Piłkarze Piasta byli bardzo zadowoleni ze zwycięstwa, które dało im awans do kolejnej rundy. - Przegraliśmy wygrany mecz - podsumował spotkanie strzelec jedynego gola dla gospodarzy, Marek Gancarczyk.

W następnej rundzie Śląsk zmierzy się z Ruchem Chorzów, Piast rywalizować będzie z Odrą Wodzisław.

Śląsk Wrocław - Piast Gliwice 1:2 (0:1)
0:1 - Prędota 17'
1:1 - Marek Gancarczyk 60'
1:2 - Folc 84'

Składy:

Śląsk Wrocław: Olszewski - Wójcik, Pokorny, Celeban (46' Pawelec), Cap, Marek Gancarczyk, Górski, Krzysztof Kaczmarek, Szydziak (46' Tymiński), Łudziński (46' Sobociński), Sotirović (63' Biliński).

Piast Gliwice: Szmatuła - Nowak, Grolik (71' Glik), Krzycki, Sedlacek (64' Iwan), Podgórski, Szczyrba, Kukulski, Radzewicz (46' Chylaszek), Prędota (46' Folc, 86' Gładkowski), Wróbel.

Żółte kartki: Sotirović (Śląsk) oraz Folc (Piast).

Sędzia: Piotr Wasielewski (Kalisz).

Widzów: 2000.

Najlepszy piłkarz Śląska: Marek Gancarczyk.

Najlepszy piłkarz Piasta: Jakub Szmatuła.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×