Pod lupę wzięliśmy wyniki pięciu ostatnich meczów biało-czarnych, którzy wcześniej mieli serię trzech porażek. W 13. kolejce przełamali się zwyciężając u siebie z Chrobrym Głogów. W następnym spotkaniu musieli uznać wyższość gospodarza - Olimpii Grudziądz. Kiedy Sandecja dostała kolejną okazję do zagrania przed własną publiką, pokonała GKS Katowice. Piłkarze z Nowego Sącza w rundzie jesiennej nie wygrali na terenie rywala i tę tradycję podtrzymali w Ząbkach, ale tam wywalczyli remis.
[ad=rectangle]
Na zakończenie piłkarskiej jesieni nie udało się wykorzystać atutu własnego stadionu. Stomil Olsztyn wygrał 2:1. - W pierwszej połowie, a szczególnie na początku zdrzemnęliśmy się z Dawidem Szufrynem - przyznał środkowy obrońca Przemysław Szarek. 18-latek trafił w sedno, bo goście wyszli na prowadzenie już w pierwszej minucie.
Oba gole dla przyjezdnych zdobył Ukrainiec Wołodymyr Kowal. Najpierw wykorzystał sytuację sam na sam, a następnie trafił bezpośrednio z rzutu wolnego. - Uderzył perfekcyjnie. To był strzał życia. Uważam, że faul przed polem karnym był niepotrzebny - stwierdził utalentowany stoper.
Po zmianie stron Sandecji wiodło się lepiej, a przewaga miała większe przełożenie na strzeleckie okazje. Było ich kilka, ale drużyna z Nowego Sącza tylko raz znalazła drogę do siatki, gdy w 57. minucie po centrze z rzutu wolnego Fabian Fałowski z bliska trafił do bramki. - Mogliśmy nawet zdobyć trzy punkty, ale brakowało szczęścia. Może w następnych meczach będzie inaczej. Potyczkę ze Stomilem traktujemy jako wypadek przy pracy - zaznaczył Szarek.
Występ rodowitego sądeczanina stał pod znakiem zapytania. Młodzieżowiec wrócił dopiero w piątek ze zgrupowania i meczu reprezentacji do lat 19, ale trener Piotr Stach jednak zdecydował się na wystawienie go w spotkaniu ze Stomilem. - Wystąpiłem, ale powiem szczerze, że pod koniec spotkania już odczuwałem ból w nogach. Na szczęście to nic poważnego - zakończył.