Adrian Frańczak: To była katastrofa

Sandecja Nowy Sącz od początku potyczki ze Stomilem Olsztyn miała pod górkę. W pierwszej akcji goście strzelili gola, co miało duży wpływ na dalsze losy meczu 17. kolejki I ligi.

Kibice zgromadzeni na stadionie im. Ojca Władysława Augustynka w Nowym Sączu przecierali oczy ze zdumienia. Widzowie nie zdążyli jeszcze wygodnie usiąść na krzesełkach, a ich ulubieńcy już przegrywali. - Źle weszliśmy w to spotkanie. Katastrofa! - komentował Adrian Frańczak. - Stomil posłał długą piłkę, która została źle zbita. Efektem tego była wykorzystana sytuacja sam na sam - dodał.
[ad=rectangle]
Piłkarze Sandecji na długo zapamiętają Wołodymyra Kowala. Napastnik z Ukrainy strzelił pierwszą, ale też drugą bramkę. W 42. minucie cudownie przymierzył z rzutu wolnego. Podkręcona futbolówka trafiła w samo okienko. - Wyszliśmy z szatni zmotywowani, dostaliśmy gola w pierwszej minucie, a potem to uderzenie stadiony świata. Mimo to uważam, że byliśmy dobrze dysponowani i próbowaliśmy gonić wynik - kontynuował 26-letni zawodnik.

Udało się to jedynie połowicznie. W drugiej połowie sądeczanie złapali kontakt dzięki trafieniu Fabiana Fałowskiego z 57. minuty. Jak się okazało był to jedyny gol gospodarzy. - Przy wyniku 0:2 Stomil cofnął się i próbował kontratakować. My mieliśmy kilka sytuacji, ale zabrakło nam trochę szczęścia, może zimnej krwi? Takie jest życie piłkarza. Uważam, że zagraliśmy dobre spotkanie, ale nie przyniosło to żadnych punktów - żałował Adrian Frańczak.

Po meczu ze Stomilem Olsztyn była też okazja do podsumowań. Biało-czarni zakończyli rundę jesienną na piętnastym miejscu w tabeli z siedemnastoma punktami. - Odczuwamy w związku z tym niedosyt. Tych punktów jest za mało. Rozegramy jeszcze dwa mecze awansem i nie pozostaje nic innego, jak wygrać. Nie chcę tu mówić górnolotnie, że zwyciężymy, ale zrobimy wszystko, żeby tak właśnie było - zakończył wychowanek KSZO Ostrowiec Świętokrzyski.

Komentarze (0)