Na dziesięć minut przed końcem regulaminowego czasu gry Borussia Dortmund prowadziła z SC Paderborn 07 2:1, a piłkę po podaniu Henricha Mchitarjana do siatki skierował Kevin Grosskreutz. Sędziowie nie uznali bramki, chociaż strzelec nie znajdował się na ofsajdzie. Kilka chwil później do wyrównania doprowadził Mahir Saglik.
- Po końcowym gwizdku poszedłem do szatni dla sędziów i powiedziałem, że nie było spalonego. Arbitrzy wyjaśnili mi, iż w tej sytuacji na ofsajdzie stał Milos Jojić. Cóż jednak z tego, skoro on nie brał udziału w akcji? - zastanawiał się Juergen Klopp, którego drużyna kolejny raz straciła punkty.
[ad=rectangle]
- Nie mam problemu z tym, że zremisowaliśmy z SC Paderborn. Naszym przeciwnikom należy się szacunek za solidny występ. Nieuznany gol miał jednak ogromne znaczenie. Piłka była w siatce i powinniśmy prowadzić 3:1 - stwierdził trener dortmundczyków, cytowany przez RuhrNachrichten.
Borussia po pierwszej odsłonie spotkania na Benteler-Arena prowadziła z beniaminkiem różnicą dwóch goli. - Przed przerwą wiele elementów w naszej grze wyglądało naprawdę bardzo dobrze. Po zmianie stron pokazaliśmy zbyt mało, a przeciwnicy zaczęli dobrze czuć się, posyłając dalekie piłki przed naszą bramkę. W efekcie zrobił się zupełnie inny mecz - zrelacjonował.
Kloppa najbardziej dotknęła kontuzja, której doznał Marco Reus. - Dla zawodnika to prawdziwa katastrofa - przyznał. Według wstępnych prognoz gwiazdor Borussii rundę jesienną ma już z głowy, ale nie czeka go wielomiesięczna przerwa w występach. - Powinienem był pokazać Marvinowi Bakalorzowi czerwoną kartkę - przyznał po obejrzeniu faulu w zapisie telewizyjnym sędzia Wolfgang Stark, który ukarał winowajcę "żółtkiem".