Niech strzela byle kto, najważniejsze są punkty - komentarze po meczu Cracovia Kraków - Jagiellonia Białystok

Spotkanie Cracovii z Jagiellonią miało tak duży ciężar gatunkowy, że początkowo zupełnie sparaliżowało zespół gospodarzy. Cóż jednak z tego, skoro zwłaszcza w tej części meczu, nie potrafili tego wykorzystać piłkarze gości? Później z każdą minutą o stwarzanie kolejnych okazji do zdobycia goli dla Jagi było trudno z dwóch powodów: po pierwsze, Cracovia była w tym meczu niesamowicie skuteczna i kolejne trafienia skutecznie zniechęcały gości przed jeszcze częstszymi atakami. Po drugie, gościom puszczały nerwy i mecz kończyli w dziewiątkę.

Michał Probierz (trener Jagiellonii Białystok): - To nie jest nasz najlepszy okres. Dwie porażki w lidze, dwie w pucharze ekstraklasy. Byliśmy zespołem, który nadawał ton grze, umieliśmy utrzymać się przy piłce, stworzyliśmy kilka sytuacji, ale ich nie wykorzystaliśmy. Pierwszy strzał na bramkę, który był groźny, dał bramkę Cracovii. Później było nam bardzo ciężko cokolwiek zrobić. W drugiej połowie, gdy wydawało się, że jesteśmy bardzo blisko zdobycia bramki - mieliśmy dwie, trzy sytuacje w których Cabaj wybronił wyśmienicie - straciliśmy drugą bramkę, a później straciliśmy dwóch zawodników.

Artur Płatek (Cracovia Kraków): - Dla naszego zespołu był to mecz o dużym ciężarze gatunkowym i było to widać w poczynaniach zespołu w pierwszej fazie. Przez pierwsze pół godziny Jagiellonia była zespołem lepszym, stworzyła kilka sytuacji bramkowych. My mieliśmy jedną dobrą sytuację po akcji Szeligi lewą stroną, gdzie zakotłowało pod bramką Jagiellonii. Następna sytuacja to bramka. I to odwróciło ten mecz. Od tego momentu zespół z minuty na minutę nabierał pewności siebie. Mam pretensje do tego zespołu, że w sytuacji, gdy gramy z przewagą dwóch zawodników musimy bardziej szanować piłkę, dłużej rozgrywać i czekać na odpowiedni moment. Chociaż sytuacje były. Były trzy, cztery sytuacje do zdobycia bramki. Uważam, że szkoda, żeśmy tej trzeciej bramki nie strzelili, bo może morale zespołu byłoby jeszcze większe. Ale stąpamy po ziemi. Mamy 14 punktów. Przed dzisiejszym meczem każdy z nas wziąłby 3 punkty w ciemno i z tego należy się cieszyć.

Ensar Arifovic (Jagiellonia Białystok): - Mecz był wyrównany. Byliśmy zespołem dwa razy lepszym w przebiegu całego spotkania. Nie potrafiliśmy wykorzystać swoich okazji, co się na nas zemściło dwom bramkami dla Cracovii.

Dariusz Łatka (Jagiellonia Białystok): - Prowadziliśmy grę, stwarzaliśmy jakieś tam sytuacje i powinniśmy jedną z nich zamienić na gola. Tymczasem bramkę zdobyła Cracovia, ale nas to nie podłamało. Chcieliśmy w drugiej połowie kontynuować to, co graliśmy przed przerwą. Cały plan upadł, kiedy dostałem czerwoną kartkę. A kiedy musiał jeszcze boisko opuścić Ensar (Arifović – przyp. red.), to już nas to całkiem podłamało. Nie kalkulowaliśmy przed przyjazdem do Krakowa - interesowało nas tylko zwycięstwo i trzy punkty. Dobrze radziliśmy sobie w polu, nasze akcje były płynne. Wydaje mi się, że byliśmy zespołem lepszym piłkarsko od Cracovii. Gospodarze prowadzili później 1:0, a następnie do akcji wtargnął sędzia- przynajmniej z mojego punktu widzenia.

Dariusz Pawlusiński (Cracovia Kraków): - Dla mnie nie ma kompletnie znaczenia to, kto zdobywa te gole. Gdybyśmy grali o najwyższe cele, o puchary to na pewno każdy by się cieszył z tego, że trafia do siatki rywali. Nie patrzę na to w ten sposób. Gramy o utrzymanie, a kto wpisuje się na listę strzelców, jest sprawą drugorzędną. Nie Najważniejsze, żeby wygrywać i zdobywać punkty, bo rywale także punktują. Nie zapominajmy, że przed meczem z Jagiellonią byliśmy na miejscu spadkowym. Nie interesuje mnie także to, gdzie grają nasi przeciwnicy. Jaki jest mój rekord goli w jednym sezonie ekstraklasy? Sześć (śmiech). Jest jeszcze jeden mecz w tym roku, kilkanaście ma wiosnę, więc jeszcze okazja do zdobycia kolejnych goli będzie. Nie patrzymy na to, czy gramy ślicznie i cudownie, bo były takie spotkania, a schodziliśmy z boiska pokonani. Nasza postawa w meczu z Jagiellonią pozostawała wiele do życzenia, ale najważniejsze są trzy punkty.

Andrzej Szarmach (były reprezentant Polski): - Mecz nie stał na najwyższym poziomie. Cracovia skorzystała także z faktu, że przeciwnik grał w osłabieniu.

Źródło artykułu: