Zaur Sadajew: To że grałem w Lechii nic dla mnie teraz nie znaczy

Zaur Sadajew trafił do Lecha z Lechii i w sobotę po raz pierwszy zagra przeciwko byłemu pracodawcy. Jak zapewnił, zachował dobre wspomnienia z Gdańska, ale sentymentów nie ma żadnych.

Szymon Mierzyński
Szymon Mierzyński
- Nie traktuję najbliższego spotkania inaczej niż pozostałych. To że zaczynałem sezon w Gdańsku, a teraz jestem w Poznaniu nic dla mnie nie znaczy. Przeciwnika oczywiście nie zlekceważę i dam z siebie wszystko. Dobrze by było wygrać, bo to pozwoli nam przywitać nowy rok w pozytywnych humorach - powiedział Zaur Sadajew.Co ciekawe, w 4. kolejce - gdy obie drużyny mierzyły się po raz pierwszy - Czeczen reprezentował jeszcze barwy Lechii. Wtedy jednak dotrwał na boisku tylko do 45. minuty. Otrzymał bowiem czerwoną kartkę. To był zresztą jego ostatni występ w ekipie z Trójmiasta.
- Spędziłem tam pół roku, to był mój pierwszy wyjazd do Europy. Mam dobre wspomnienia, mimo że na końcu zesłano mnie do rezerw. To zresztą wpłynęło na moją formę. Wiadomo, że w drugiej drużynie treningi nie są takie same jak w pierwszej. Gdy trafiłem do Kolejorza, moja forma była średnia, albo nawet trochę niższa. Do tego doszła kontuzja, która na długo uniemożliwiła mi udział w zajęciach. Teraz moja dyspozycja jest już lepsza, ale wciąż nie osiągnąłem maksimum - dodał.

Sadajew bardzo dobrze zna zawodników Lechii. Czy to ułatwi mu grę w sobotniej potyczce? - Absolutnie nie. Oni też mnie przecież znają, więc może być nawet odwrotnie. Mam jednak nadzieję, że zaliczę udany występ - stwierdził.

W pełni sił jest już Vojo Ubiparip. Zwiększy się zatem konkurencja w ataku wicemistrza Polski. - To dla mnie żaden problem. Zresztą gdy trafiłem do Poznania, też musiałem walczyć o swoje miejsce i niejednokrotnie zaczynałem mecze na ławce. Rywalizacja wpływa na mnie pozytywnie, dzięki temu daję z siebie jeszcze więcej - zaznaczył Czeczen.

Marcin Kamiński: Przez jeden gorszy wynik moglibyśmy znowu wypaść z czołówki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×