Obrońca Piasta ryzykował zdrowiem dla drużyny!

Przez prawie dwa miesiące biegał po boiskach ekstraklasy z kontuzją. Mimo silnego bólu lewy defensor gliwickiego Piasta Maciej Michniewicz zaciskał zęby i pomagał swojej drużynie w walce o ligowe punkty. Nie dość powiedzieć, że w tym okresie był wyróżniającym się, żeby nie powiedzieć, że najlepszym zawodnikiem beniaminka. Na ostatni mecz tej jesieni sił mu jednak nie wystarczy. Spotkanie z Polonią Warszawa piłkarz zobaczy już z wysokości trybun.

Doświadczony defensor już latem zaczął narzekać na ból w pachwinie, ale wówczas nikt nie podejrzewał poważnej kontuzji. Pod koniec października okazało się jednak, że Maciej Michniewicz zmaga się z nieprzyjemnym urazem. - Mam przepuklinę pachwinową. Tak na poważnie już się meczę z tym od półtora miesiąca. Pierwsze objawy były w sierpniu, ale najpierw przypuszczano, że są to sprawy tylko przeciążeniowe. Jednak od półtora miesiąca praktycznie cały czas grałem na środkach przeciwbólowych, bo nie byłem w stanie bez nich wyjść normalnie na boisko i grać. Na szczęście, może i nie na szczęście, ale udało się załatwić zabieg na początek grudnia. Zatem cały grudzień i początek stycznia będę miał czas na rehabilitację. W połowie stycznia mam nadzieję już normalnie na 100 procent wejść w trening - powiedział piłkarz.

8. grudnia zawodnik przejdzie w Żorach zabieg, który pozwoli mu odzyskać pełną sprawność. - Ten zabieg to laparoskopia. Będę miał wszczepione siatki bodajże tytanowe, które wzmocnią te miejsca pachwiny, żeby to wszystko się trzymało. Mam nadzieję, że zabieg będzie pomyślny - wyjaśnił Michniewicz.

Po tej interwencji chirurgicznej zawodnikowi przyjdzie odpoczywać od normalnych treningów przez sześć tygodni. Zatem z małym poślizgiem rozpocznie przygotowania do piłkarskiej wiosny - Z tego, co się orientuję po rozmowie z doktorem, ten okres bez gry wcale nie jest taki długi. Po dwóch tygodniach od zabiegu zalecane są bardzo lekkie ćwiczenia, po czterech tygodniach można wejść w lekki trening, a po sześciu praktycznie na sto procent w obciążenia. Wiadomo jednak wszystko zależy od organizmu. Jak to się będzie goić i wchłaniać, ale ja jestem dobrej myśli - stwierdził.

Zachowanie obrońcy Piasta zasługuje na uznanie. Piłkarz ryzykował własnym zdrowiem dla zespołu. Mimo silnego bólu w dolnych partiach brzucha dawał z siebie maksimum na boisku. - Nie wiem, czy to jest poświęcenie. Ja jestem taki z natury, że mimo bólu staram się go przełamać i w miarę możliwości grać. Aczkolwiek w meczu z Polonią Bytom ten ból był już tak silny, że nie było sensu, abym kontynuował. Tym bardziej, że przegrywaliśmy, musieliśmy gonić wynik. Zdecydowanie lepsze dla drużyny było, aby ktoś wszedł za mnie i mógł grać na 100 procent, a w moim przypadku to by było już tylko statystowanie. Zgłosiłem więc zmianę i to była słuszna decyzja. Wcześniej bolało mnie to, brałem te tabletki przeciwbólowe, ale nie było takiej sytuacji, że myślałem o tym, że mnie coś tam boli. W tym meczu z Polonią Bytom były już takie momenty, że zamiast o graniu myślałem tylko o tym, czy włożyć nogę do piłki, czy nie. Nie było sensu kontynuować. W tym meczu z Polonią Warszawa już niestety nie dam rady zagrać - powiedział Maciej Michniewicz.

Brak tego zawodnika będzie sporym osłabieniem drużyny Piasta. Michniewicz był bowiem tej jesieni mocnym, a nawet najmocniejszym punktem gliwickiego zespołu. - Miło mi te słowa słyszeć. Aczkolwiek nasza kadra liczy ponad 20 zawodników i każdy z nas pokazuje na treningu, czy to w Pucharze Ekstraklasy, że stać go na grę w pierwszym składzie. Nie wiem, jak to trener teraz zestawi, ale ten kto będzie teraz grał na mojej pozycji, na pewno zagra na 100 procent swoich możliwości i będzie to z korzyścią dla zespołu - zakończył zawodnik.

Źródło artykułu: