W Bydgoszczy już od ponad dwunastu miesięcy trwa pat związany z sytuacją wokół klubu. Doszło do niego po zamieszkach z udziałem kibiców Zawiszy podczas meczu z Widzewem Łódź w 2013 roku. Fani oskarżyli potem właściciela spółki Radosławem Osuchem o współpracę z policją, zamknięcie bram stadionu, zagubienie taśm z monitoringu oraz chęć zmiany historycznego loga z białego tła na żółty, co stało się ostatecznie w lipcu 2014 roku.
[ad=rectangle]
Przez większość czasu swoich mediacji próbowali też przedstawiciele Ekstraklasy SA. Wynajęto nawet specjalnego mediatora, który miał pogodzić obie strony konfliktu. - Specjalny mediator spotkał się z obiema stronami konfliktu już jakiś czas temu. Nawet on stwierdził jednak, że w Bydgoszczy spór zaszedł zbyt daleko, aby mógł być on rozwiązany jakimś podpisanym porozumieniem - mówił we wrześniu na sesji rady miasta prezydent Rafał Bruski.
We wtorek kibice Zawiszy na swojej stronie internetowej napisali, że swój protest będą nadal kontynuować w 2015 roku. "Cały okres protestu umocnił nas w wierze, że był on jedynym słusznym posunięciem z naszej strony. Klub zarządzany przez znanego już wszystkim Pinokia z każdym dniem popada w coraz większą ruinę i staje się pośmiewiskiem całej piłkarskiej Polski. Puste trybuny na meczach wkładów świadczą o tym, że całe bydgoskie środowisko piłkarskie przyłączyło się do protestu i nie zgadza się na dalsze niszczenie marki Zawiszy, klubu uratowanego przez kibiców.
Kontynuacja protestu jest nieunikniona, ponieważ na ten moment klub ze zmienionym herbem pod rządami oszusta, niszczy ideały, które budowane były przez wiele lat pod patronatem wielkiego rycerza Zawiszy Czarnego. Wszyscy, którzy nie przychodzą na nasz stadion, pokazują, że nasz klub mają w sercu i swoją nieobecnością wyrażają dezaprobatę wobec jego dalszego niszczenia" - czytamy w końcówce oświadczenia.