Kacper Przybyłko nie opuścił żadnego spośród 19 meczów ligowych SpVgg Greuther Fuerth w bieżącym sezonie, a tylko dwukrotnie zabrakło go w podstawowym składzie. Rosły napastnik przez wiele tygodni spisywał się na miarę oczekiwań i zdobył 4 gole oraz zaliczył 3 asysty. W końcówce roku wyraźnie spuścił jednak z tonu - Koniczynki nie strzeliły bramki w żadnym z ostatnich 5 pojedynków, a niemoc Polaka trwa już 642 minuty.
[ad=rectangle]
W odpowiedzi na ofensywne problemy zespołu działacze pozyskali Sebastiana Freisa z SC Freiburg. To 29-letni napastnik, który ma w dorobku 27 goli w Bundeslidze oraz 21 trafień w 2. Bundeslidze i przemawia za nim spore doświadczenie. Czy zatem Przybyłko musi być przygotowany na rolę rezerwowego?
- To zupełnie normalnie, że drużyna dokonuje wzmocnień. Jeśli chodzi o mnie, pozostaję spokojny. Nie ma powodów do niepokoju. Najważniejsze to przerwać strzelecki impas. Liczę, że trafię już w pierwszym meczu o punkty przeciwko FC Ingolstadt (6 lutego - przyp.red.) - tłumaczy na łamach Bildu młodzieżowy reprezentant Polski.
Przybyłko na transferze z 1.FC Koeln do Greuther Fuerth wyszedł dobrze, ale jego drużyna mocno rozczarowuje. Drużyna Franka Kramera miała walczyć o awans, tymczasem plasuje się dopiero na 13. miejscu w tabeli, traci do lidera aż 17 punktów i bliżej jej do strefy spadkowej. Kontrakt polskiego napastnika obowiązuje do połowy 2017 roku.