Świeżo upieczony tata wierzy, że on i jego koledzy zaskoczą niektórych ligowych obserwatorów, którzy jeszcze przed pierwszym meczem rundy wiosennej T-Mobile Ekstraklasy skazali Koronę Kielce na pewny spadek. Czy złocisto-krwistych będzie stać na utarcie nosa niedowiarkom i spokojne utrzymanie?
Sebastian Najman: Gratuluję narodzin córeczki. Wszystko w porządku?
Jacek Kiełb: Dziękuję, tak wszystko jest doskonale. Córka Nikola dostała dziesięć punktów w skali Apgar. To bardzo ważny moment w moim życiu. Moja żona też czuje się bardzo dobrze. Jestem niezwykle szczęśliwym człowiekiem, tym bardziej, że córka urodziła się w Kielcach. Wiadomo, ze ja i moja żona nie urodziliśmy się tutaj, a więc można powiedzieć, że zapuszczamy nowe korzenie. Zobaczymy jak życie się dalej potoczy, ale jest to dla mnie bardzo ważne, że przyszła na świat akurat w tym mieście.
[ad=rectangle]
Domyślam się, że wstąpiła w ciebie nowa siła.
Dostałem bardzo pozytywnego kopa. Ciężko opisać jakie jest to uczucie, ale w poniedziałek naprawdę byłem najszczęśliwszym człowiekiem. Gdy lekarz przyszedł i powiedział, że z moimi dziewczynami jest dobrze, to wszystko mi automatycznie puściło. Razem ze mną w szpitalu byli mój brat i siostra, dlatego radość była potrójna.
Teraz jesteś w radosnym nastroju, ale początek roku nie zwiastował niczego dobrego. Oczywiście mam tutaj na myśli ogromne zamieszanie związane z przyszłością Korony.
Dużo wtedy myślałem o tym jak to dalej będzie. Teraz chodzą różne pogłoski, między innymi na temat inwestora. Słyszałem, że prezydent Lubawski powiedział, że jest zainteresowanie Koroną. Zobaczymy jak to się dalej rozwinie. Mam nadzieję, że po myśli wszystkich. Oby było to każdemu na rękę i niech w końcu z Koroną nic złego się nie dzieje. To zamieszanie sprzed kilku tygodni siedziało nam w głowach, ale zapominamy o tym. Sytuacja się wyprostowała, pojechaliśmy na jeden obóz, który moim zdaniem dobrze przepracowaliśmy.
Tobie chyba szczególnie zależało na tym, żeby radni zgodzili się na kolejne dofinansowanie. Już raz znalazłeś się w podobnej sytuacji. W Polonii Warszawa problemów również nie brakowało.
Dokładnie. Jeden z moich znajomych zadzwonił i powiedział, że może jakaś klątwa wisi nade mną. Na całe szczęście się pomylił i obecnie wszystko jest dobrze, dzięki czemu możemy skupić się na pierwszym wiosennym meczu.
Przygotowania mieliście mocno zwariowane. Odbije się to na waszej formie? Jak czujecie się przed spotkaniem z Górnikiem Zabrze?
Jestem optymistą. Rozegraliśmy kilka spotkań, ale jak wiadomo sparingów nie należy oceniać po wynikach. Trener zwracał wtedy uwagę na zupełnie inne aspekty. Głównie chodziło o taktykę i to jak mamy poruszać się po murawie. Domyślam się, że skład na pierwszy mecz mniej więcej jest już gotowy.
W waszym ostatnim meczu kontrolnym nie daliście rady mistrzowi Gruzji. Przegraliście przez indywidualne błędy, ale i skuteczność pod bramką zawodziła. To pokazuje, że macie jeszcze nad czym pracować.
Sparingi mieliśmy z dobrymi rywalami, a ostatni z nich był zdecydowanie najtrudniejszy. Dużo rzeczy wtedy wyszło i wiemy już co musimy jeszcze poprawić. Zdajemy sobie też oczywiście sprawę z tego, że nie pozostało nam za wiele czasu.
Wróćmy na chwilę do rundy jesiennej. Grałeś dużo, ale chyba nie wyglądało to tak jak sobie zakładałeś przed sezonem?
Rzeczywiście z mojej gry nie byłem zadowolony. Jestem po rozmowie z trenerem na ten temat. Teraz to powinno wyglądać zupełnie inaczej. Mam nową miłość w moim życiu, więc jest dla kogo grać jak najlepiej.
Co miało negatywny wpływ na twoją formę?
Czułem się źle. Ciężko mi było znaleźć radość z gry i nie miałem swobody. Jakoś sobie z tym jednak poradziłem i jestem przekonany, że tak jak już powiedziałem, poprawa będzie widoczna.
Czyli można zaryzykować stwierdzenie, że wiosna będzie należała do Jacka Kiełba?
Mam nadzieję, że tak. Na pewno zrobię wszystko aby tak właśnie się stało. Jestem dobrze przygotowany i teraz muszą jedynie wyjść na boisko i to potwierdzić swoją grą.
Zaczynacie meczem z Górnikiem, a następnie zmierzycie się z Legią i Jagiellonią. Nie jest to wygodny terminarz, ale z drugiej strony w waszej sytuacji łatwych spotkań nie będzie.
Zgadza się. Musimy grać swoje. Nie możemy patrzeć na inne drużyny i zbyt często analizować sytuacji w tabeli. Różni są piłkarze i różnie grają. Najważniejsze jest to, żebyśmy trafiali w swój dobry dzień.
Pewnie jak większość zespołów celujecie w pierwszą ósemkę?
Dokładnie. Trzeba sobie stawiać wysokie cele. Nie zamierzam mówić, że do samego końca będziemy bili się o utrzymanie, bo wtedy faktycznie będziemy o nie wiecznie grać. Lepiej mierzyć znacznie wyżej i być później mile zaskoczonym.
Są jednak dziennikarze, którzy skreślili was już przed pierwszym spotkaniem i typują Koronę jako głównego kandydata - obok Zawiszy Bydgoszcz - do spadku z ekstraklasy.
Naprawdę? Jeśli już nas skreślają i są tacy pewni tego co mówią, to może niech postawią swoją pensję u bukmachera? Jestem ciekawy czy wtedy też byliby tacy zdecydowani.
Kilku zawodników opuściło szatnię Korony, ale w ich miejsce pojawiły się nowe twarze m.in. Lukas Klemenz i Luis Carlos. Twoim zdaniem jesteście silniejsi niż w grudniu?
Nie ma co ukrywać, że w klubie nadal mamy pewne zamieszanie. Trener robi jednak co może, aby drużyna odpowiednio funkcjonowała. Niestety nie na wszystko mamy wpływ. Są od tego ludzie, którzy o tym decydują. Tak naprawdę wszystko wyjdzie w praniu i wtedy też będziemy mogli oceniać, nie tylko nowych zawodników, ale cały nasz zespół.