Gwiazdy od kuchni: Samuel Eto'o

- Wolałbym sprzedawać orzeszki ziemne niż występować w tak żałosnej drużynie jak Chelsea Londyn - mówił przed laty Samuel Eto'o. Kameruńczyk nie przypuszczał wówczas, jak przewrotne potrafi być życie.

Ziemowit Ochapski
Ziemowit Ochapski
Nazywany "Czarną Perłą" napastnik podczas swojej długiej kariery reprezentował barwy największych europejskich zespołów. Na Starym Kontynencie zaczynał w Realu Madryt, gdzie nie poznano się na jego talencie i oddano do RCD Mallorca. Następnie Eto'o święcił triumfy z FC Barceloną i Interem Mediolan, po czym kuszony petrodolarami podpisał kontrakt z Anży Machaczkała. Z Rosji Samuel przeniósł się na Wyspy, by związać się umową z... Chelsea Londyn! Na Stamford Bridge zabawił tylko jeden sezon, ale na boisku wciąż nie powiedział ostatniego słowa. Mówcą zresztą jest pierwszorzędnym. - Nie jestem z tych, którzy obiecują pięćdziesiąt goli w sezonie - zapewniał tuż po transferze do Barcy. - Mogę jedynie przyrzec, że będę zasuwał jak czarny, aby potem móc żyć jak biały. Wróćmy jednak do początku.
Duala to największe miasto Kamerunu, leżące w południowo-zachodniej części kraju. Zamieszkiwana przez prawie dwa i pół miliona osób metropolia posiada ważny port morski nad Zatoką Gwinejską oraz międzynarodowe lotnisko. - Tubylcy są bardzo mili i ciągle się uśmiechają - opowiada Kirsten, brytyjska turystka. - Afrykańczycy zadziwiają mnie swoją inwencją. Moją uwagę zwróciły rowerowe taksówki, które mogą przewieźć od trzech do pięciu pasażerów. W deszczowe dni dla zwiększenia komfortu podróżujących zakłada się im parasole oraz zasłony. Na Czarnym Lądzie rowerami podróżują wszyscy poza tymi najbardziej zamożnymi. Co ciekawe, wszystkie tamtejsze konstrukcje są niemal identyczne i przypominają swoim wyglądem popularny niegdyś model "Ukraina". Miejscowa ludność wykorzystuje jednoślady nie tylko do podróżowania z miejsca na miejsce. Co można w Kamerunie przewieźć rowerem? Deski, komplet mebli wypoczynkowych czy nawet... trumnę! Mieszkańcy starają się dbać o swoje pojazdy, gdyż bez nich w życiu byłoby im zdecydowanie trudniej. W związku z tym wszechobecne są warsztaty naprawcze oraz... myjnie rowerowe.

Pomiędzy elegancką dzielnicą Bonapriso a obskurnym New-Bell znajdują się slumsy zwane Nkongmondo. Tę część miasta zamieszkają głównie członkowie ludów Bassa, którzy osiedlili się tam około sto lat temu, gdy pod nadzorem Niemców pracowali przy budowie linii kolejowych we wschodnim Kamerunie. Od lat czterdziestych do siedemdziesiątych byli również przesiedlani w to miejsce przez francuski rząd kolonialny oraz prezydenta Ahmadou Ahidjo. To właśnie w Nkongmondo swój dom założyli David oraz Christine Eto'o, którzy doczekali się aż sześciorga potomstwa. Ich najsłynniejszy syn, Samuel Eto Fils, jak brzmi jego pełne imię i nazwisko, według oficjalnych dokumentów przyszedł na świat 10 marca 1981 roku. - W Duali desperacja widoczna jest na każdym kroku - opowiada Filippo Ricci, włoski dziennikarz świetnie zorientowany w realiach afrykańskiego futbolu. - Przemoc i ubóstwo widać tam gołym okiem, w związku z czym wizja zamieszkania w tym rejonie nie wydaje się zbyt sympatyczna. - Żyliśmy naprawdę skromnie - "Czarna Perła" wspomina swoje dzieciństwo. David był zatrudniony jako księgowy i przynosił do domu całkiem niezłą jak na kameruńskie warunki wypłatę, ale pewnego dnia stracił pracę. Tymczasem liczna rodzina musiała mieć co jeść. - Moja mama wstawała o trzeciej nad ranem i udawała się do portu po ryby, żeby potem sprzedawać je na rynku - dodaje Samuel.

Brazylia ma Pelego, Argentyna Diego Maradonę, a dla kameruńskich fanów futbolu ponadczasowym idolem jest Roger Milla, który reprezentował kraj na arenie międzynarodowej w latach 1973-94. Na mundialu potrafił trafiać do siatki w wieku czterdziestu dwóch lat. Jego wyczynu z meczu przeciwko Rosji zapewne jeszcze długo nikt nie pobije, gdyż o ile zdarzają się topowi bramkarze czy obrońcy w okolicach czterdziestki, o tyle w przypadku napastników sprawa jest bardziej skomplikowana. Milla zainspirował również "Czarną Perłę". - Pamiętam jego taniec wokół chorągiewki podczas mistrzostw świata w 1990 roku - mówi Eto'o. - Mundial wygrali wtedy Niemcy, ale najpiękniejsza fotografia turnieju przedstawiała kameruńskiego piłkarza. Milla napisał piękną historię, bo wcześniej niewielu o nim słyszało, a nagle w wieku trzydziestu ośmiu lat stał się gwiazdą mistrzostw świata. Afrykanie kochają takie historie, w których niemożliwe staje się rzeczywistością.

Wspomnienia Samuela związane z Rogerem Millą sięgają jednak znacznie głębiej niż mistrzostw świata z 1990 roku: - Pamiętam, jak po raz pierwszy oglądałem jego grę na żywo. Wybrałem się na mecz Kamerun - Zambia. Miałem sześć lub siedem lat. Po spotkaniu poprosiłem go o autograf, a on oddał mi swoje buty. Byłem w szoku. Wszystko ładnie i pięknie, lecz grzebiąc w archiwach można sprawdzić, że starcie opisywane przez Eto'o miało miejsce dokładnie 21 marca 1985 roku. W związku z tym Samuel zgodnie z aktem urodzenia powinien mieć wówczas cztery lata, a nie sześć czy siedem. Rodzi się więc pytanie: czy rzeczywiście przyszedł na świat tego dnia, na który wskazują jego dokumenty?

W świecie futbolu panuje powszechna opinia, że afrykańscy piłkarze zazwyczaj mają dwie daty urodzenia: prawdziwą oraz sportową. Uzyskanie sfabrykowanych dokumentów to na Czarnym Lądzie kwestia jedynie odpowiedniej opłaty. Proceder ten napędzany jest przez pogoń za europejską "ziemią obiecaną" oraz trenerów drużyn juniorskich, którzy dysponując zawodnikami starszymi niż podają "papiery", zdobywają przewagę nad rywalami. Nie bez przyczyny afrykańskie reprezentacje od dawien dawna królują w młodzieżowym futbolu, a w tym seniorskim ich największym sukcesem jest ledwie ćwierćfinał mundialu. Z podrobionych aktów urodzenia najczęściej korzystają Nigeryjczycy, ale Kamerun również zasłynął ciekawym przypadkiem. Otóż Toby Mimboe w 1996 roku podczas Pucharu Narodów Afryki miał trzydzieści jeden wiosen. Gdy półtora roku później podpisywał kontrakt z tureckim Genclerbirligi, był już o dekadę młodszy. Na następnym czempionacie Czarnego Lądu, w 1998 roku, twierdził natomiast, że jest dwudziestoośmiolatkiem. Dla chcącego więc nic trudnego. Czy Samuel majstrował przy swojej dacie urodzenia, czy jedynie pomylił się wspominając spotkanie z Rogerem Millą? Ciężko powiedzieć, a była partnerka napastnika, Anna Baranca, twierdzi że prawda jest o wiele brutalniejsza. - Eto'o urodził się w 1974 roku, czyli teraz ma skończone trzydzieści dziewięć lat - mówiła w 2014 roku, powołując się na opowieści kameruńskiego znajomego Samuela. Tymczasem przenieśmy się z powrotem do Nkongmondo.

Każdy młody mieszkaniec afrykańskich slumsów marzy o wyjeździe do Europy i wyrwaniu się z wszechogarniającej biedy. Dzieciaki z Czarnego Lądu często nie mają jednak zielonego pojęcia jak wygląda życie na Starym Kontynencie. - Widziałem tylko kilka europejskich filmów i bajek - wspomina Samuel. - Tytuł jednej z nich brzmiał "Księżniczka Sissi". Bajka opowiadała o pięknej księżniczce i działa się w górach, co wywoływało we mnie tęsknotę za lepszym światem, który jest piękniejszy, bogatszy i bezpieczniejszy niż ten dookoła. Dla większości Kameruńczyków jedyną drogę poza granice ojczyzny stanowi piłka nożna. - Szybki oraz zwinny zarówno z piłką przy nodze, jak i bez niej - opisuje "Czarną Perłę" Okyere Bonna, znawca afrykańskiego futbolu. - Potrafi zdobywać gole obiema nogami oraz głową. Słynny napastnik trenował futbol od dziecka, zdobywając na podwórku przydomek "Mały Milla", ale nie od początku zdradzał zadatki na wielką gwiazdę.

- Poznałem Eto'o jeszcze jako małego chłopca, zanim stał się znakomitym zawodnikiem - opowiada Alan Muna, piłkarski skaut. - Organizowałem pierwszy turniej, w jakim wystąpił. Odbył się on zaledwie kilka kroków stąd - dodał, pokazując na klepisko bez bramek, gdzie dzieciaki kopią piłkę na bosaka. - Patrzyłem jak dorastał. W porównaniu z innymi utalentowanymi graczami, nie wyróżniał się niczym szczególnym. Sądziliśmy, że to inni wyrosną na wielkich mistrzów. Mały Samuel miał jednak w sobie mnóstwo zapału pomimo tego, że w jego talent sportowy nie wierzyli do końca również David oraz Christine. Rodzice próbowali przekonać chłopaka do rezygnacji z treningów na rzecz nauki. - Uczęszczałem do szkoły podstawowej, a jednocześnie musieliśmy jeść to, na co akurat były pieniądze - wspomina. - Ciasny dom, w którym spaliśmy po kilka osób w jednym łóżku miał jednak jedną zaletę: sufit w nim nie przeciekał. Jak każde afrykańskie dziecko w futbol grałem na bosaka i piłką wykonaną z plastikowej torby owiniętej taśmą klejącą.

Niewielu o tym wie, ale Eto'o nie od początku swojej przygody z futbolem występował jako środkowy napastnik. W młodości świetnie sobie radził na pozycji pomocnika lub tzw. "dziesiątki". - Najlepsi napastnicy nigdy nie będą mieć mojego piłkarskiego wykształcenia - mówi z dumą. - Wiem co to defensywa, bo grałem na pozycjach, które wymagają pełnego poświęcenia dla drużyny. Staram się nie być facetem, który tylko zdobywa gole. Pragnę walczyć z przodu, w środku pola oraz na tyłach.

Młodego Samuela Eto'o cechowało przede wszystkim znakomite wyszkolenie techniczne. Piłkarz nie bał się niczego i próbował sztuczek, które dla zwykłego zawodnika z podwórka wydają się niemożliwe do wykonania. Jednocześnie nie był jednak typem potrafiącego wszystko "złotego chłopca". - Słabo grałem głową - przywołuje dawne czasy. - Dlatego mój trener malował białe koła na szarym murze, a ja musiałem dotykać ich tą częścią ciała. Nie zdawałem sobie sprawy, dlaczego z moją grą w powietrzu nie jest najlepiej, ale po czasie dotarło do mnie, iż nie potrafię właściwie ocenić odległości dzielącej mnie od bramki. Teraz często wspominam ten szary mur, który pomógł mi zdobyć wiele ważnych goli. Upór "Czarnej Perły" przyniósł pierwsze rezultaty, gdy chłopak miał dwanaście lat. Wtedy właśnie Eto'o został dostrzeżony przez skautów miejscowej akademii sportowej l'Ecole de Football des Brasseries du Cameroun pod dowództwem Josepha Siewe. Stamtąd trafił natomiast do największej kuźni piłkarskich talentów w kraju - Kadji Sport Academy, mającej swoją siedzibę również w Duali i będącej własnością jednego z najbogatszych ludzi w mieście. Jako dwunastolatek Samuel zbierał szlify w drugoligowym klubie Avenir Duala, gdzie trenował z graczami starszymi o dekadę, W kolejnym sezonie młodzieniec związał się z również drugoligowym U.C.B. Duala i ćwiczył pod okiem Michela Kahamy - byłego reprezentanta kraju. Tam też otrzymał swoje pierwsze wynagrodzenie.

Afrykańscy chłopcy chcący zrobić sportową karierę muszą mieć w sobie wiele siły oraz determinacji. Samuel miał o wiele więcej oraz siostrę mieszkającą we Francji, co miało uczynić jego wyjazd do Europy jeszcze łatwiejszym. W 1995 roku jako czternastolatek wraz z dwoma młodszymi braćmi również trenującymi futbol, stawił się w Paryżu. Sprawy nie potoczyły się jednak tak jak to sobie wymarzył. - Niewielu ma o tym pojęcie, ale próbowałem swoich sił w klubie Le Havre - opowiada. - Po zakończeniu testów odesłali mnie jednak do domu. To było dla mnie wielkie rozczarowanie, gdyż chciałem zostać na Starym Kontynencie już na zawsze. Gdy moja wiza wygasła, najpierw ukrywałem się w mieszkaniu siostry, a potem wróciłem do Kamerunu. Co ciekawe, wiele źródeł podaje, że Samuel pukał nie tylko do drzwi Le Havre, ale również rozmawiał z działaczami Paris Saint-Germain, Saint Etienne oraz Cannes. Wszędzie spotkał się jednak z odmową z powodu braku... stosownych dokumentów.
Samuel Eto'o Samuel Eto'o
Nastoletni Samuel Eto'o zarabiał na życie sprzedając na ulicach Duali lody w plastikowych kubkach. Jego matka wciąż natomiast handlowała na rynku rybą. Gdy zarobił na futbolu pierwsze większe pieniądze, rzekł do Christine: - Już wystarczy. Nie rób tego nigdy więcej. Siedź w domu, gotuj, jedz i odpoczywaj od rana do wieczora. Zadbam o ciebie do końca twoich dni. Historia bliźniaczo podobna do setek innych, ale za każdym razem tak samo chwytająca za serce. Cały Kamerun po raz pierwszy usłyszał o Samuelu Eto'o w sezonie 1995/96, gdy w wygranym 4:2 meczu krajowego pucharu przeciwko Tonnerre Jaunde zdobył dwa gole. Po tym wyczynie "Czarna Perła" otrzymał powołanie do... seniorskiej reprezentacji kraju. W barwach narodowych zadebiutował jednak jako piłkarz kadry juniorów w spotkaniu przeciwko Wybrzeżu Kości Słoniowej. W Abidżanie Samuel strzelił dwa gole, a Nieposkromione Lwy triumfowały 4:2. Los chciał, że tamto spotkanie obserwował z trybun Jose Martinez Sanchez, znany szerzej pod pseudonimem "Pirri" i pracujący wówczas jako skaut dla Realu Madryt.
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×