Milos Lacny czeka na swoją szansę: "Pali się do gry"

Śląsk Wrocław zimą sprowadził zawodników, którzy mają być konkurencją dla Marco Paixao. Milos Lacny na razie czeka na swoją szansę, chociaż jak mówi Tadeusz Pawłowski, aż pali się do gry.

Marco Paixao to największa gwiazda Śląska Wrocław i piłkarz, który nawet wśród kibiców WKS-u ma niepodważalny autorytet. Portugalczyk nie miał jednak zbytnio z kim rywalizować o miejsce w składzie. Zmieniło się to zimą, gdy zielono-biało-czerwoni sprowadzili Andrei Ciolacu i Milosa Lacnego. Ten pierwszy to bardziej inwestycja w przyszłość, ale ten drugi w zimowym okresie przygotowawczym mocno deptał po piętach Portugalczykowi. W zimowych sparingach obaj zawodnicy strzelili po dwa gole. Lacny na boisku przebywał jednak tylko przez 172 minuty, a Marco Paixao przez 243.
[ad=rectangle]

Milos Lacny w ubiegłym roku bronił barw kazachskiego Kajrat Ałmaty, w którym z powodu kontuzji łękotki rozegrał tylko jedenaście spotkań, strzelając jednego gola. Przed transferem do Kazachstanu był wyróżniającym się graczem słowackiej Fortuna Ligi - w barwach MFK Ruzomberok i Slovana Bratysława rozegrał w niej 77 spotkań, zdobywając 29 bramek i zaliczając pięć asyst. Był również zawodnikiem Sparty Praga, z którą sięgnął po mistrzostwo i wicemistrzostwo Czech oraz Superpuchar kraju, białoruskiego Niemna Grodno i szkockiego Dundee United. Na koncie ma występy w rozgrywkach UEFA, jest byłym młodzieżowym reprezentantem Słowacji.

W Śląsku na razie nie gra i poczynania wrocławian obserwuje z ławki rezerwowych. - Myślę, że jest to chłopak, który jeszcze nam pomoże, tylko ja też bym nie chciał cały czas zmieniać, rotować i od tego uzależniać, że on będzie grał. Proszę nie zapominać ile bramek strzelili do tej pory Marco i Flavio Paixao. Nie można tego przekreślić, odstawić Flavio, przeciągnąć go, zamknąć go do więzienia. Uważam, że graliśmy pewien okres czasu i ci chłopcy się sprawdzali, strzelali - mówi Tadeusz Pawłowski.

Słowak ma jednak dostać szansę na pokazanie swoich umiejętności. - Milos musi poczekać na swoją szansę, jak czekał na przykład Kuba Wrąbel. W odpowiednim momencie wejdzie, żeby pokazać, że jest przydatny. Wiem, że on to zrobi, bo się pali do gry. Nic jednak na siłę. Uważam, że to musi być wszystko z głową zrobione. Mamy 23 zawodników na treningu. W sobotę siedmiu muszę odesłać na trybuny, sześciu czy siedmiu muszę posadzić na ławce. Czeka na swoją szansę, na pewno ją dostanie. Uważam, że wszyscy z naszej kadry zagrają. To, że jest zniecierpliwiony, to fajnie. To pokazuje, że on tu przyszedł, żeby nam pomóc - podkreśla trener wicelidera T-Mobile Ekstraklasy.

Źródło artykułu: