Mimo tego, że gliwiczanie do przerwy przegrywali 0:1 z PGE GKS-em Bełchatów, to po zmianie stron pokazali futbol na wysokim poziomie, strzelili trzy bramki i zwyciężyli. - Wyszedł nam bardzo dobry mecz, ale tak się złożyło, że nie mogliśmy w pierwszej połowie tego potwierdzić bramką. Do tego straciliśmy szybko gola z tym, że wydaje mi się, że po spalonym. Dobrze, że później była ta czerwona kartka, bo cisnęliśmy praktycznie przez całe spotkanie. Musieliśmy wygrać, bo gdyby się tak nie stało, to byłby to wielki pech - powiedział Paweł Moskwik, zawodnik Piasta Gliwice.
[ad=rectangle]
Dla Moskwika występ z Brunatnymi był debiutem w niebiesko-czerwonych barwach. - Myślałem, że będzie gorzej, ale wcale tak bardzo się nie stresowałem. Gdy dowiedziałem się, że zagram, to pomyślałem, że w końcu się doczekałem. Długo i ciężko trenowałem, aby dostać szansę i udało mi się to osiągnąć - cieszył się były gracz Puszczy Niepołomice.
W swoim debiucie 22-latek miał bardzo ciężkie zadanie, ale wywiązał się z niego bez zarzutów. - Praktycznie przez cały mecz grałem na Michała Maka, a wiadomo, że jest to szybki i dynamiczny zawodnik. Wydaje mi się jednak, że nie zaprezentowałem się najgorzej, mimo tego, że bramka poszła z mojej strony. Tyle że wydaje się, że ze spalonego - podsumował urodzony w Oświęcimiu piłkarz.